Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 03, 2015 9:23 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Na pewno będę izolować choćby po to,żeby Nowy przesiąkł zapachem domu :)
Tutaj w schronisku robią kotom wszystkie badania,szczepienia,na pewno dostanę wszelkie informacje na miejscu i wtedy zobaczę,czy trzeba będzie z Nowym jechać do Weta :)
Dzięki za odpowiedź! :kotek:

smarkulaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Wto cze 03, 2014 10:55

Post » Pt kwi 03, 2015 9:49 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Odizoluj, zobacz, czy kotek nie ma biegunki, wtedy koniecznie badanie kału. Ja przez głupotę i nieizolowanie juz leczyłam wszystkie koty na kokcydia, co jest uciązliwe i kosztowne. Jeśli były lub są pchły, to czesto towarzyszy im tasiemiec, a nie każdy odrobaczacz go obejmuje. Ja bym na Twoim miejscu zabrała kota na przegląd do dobrego weta, a nie liczyła do końca na schronisko. Nowemu kotkowi przyda sie izolacja, zeby sie najpierw odnalazl na mniejszej przestrzeni. A Twoja kotka tymczasem sie oswoi z jego obecnością. Nie spiesz sie. Powodzenia :)

Arcana

 
Posty: 5722
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 5 >>

Post » Pt kwi 03, 2015 10:06 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Jak kot ze schroniska tez bym nie szla na zywiol. Ja bralam koty z DT, bardziej lub mniej zsocjalizowane, ale jednak z mieszkania, z czlowiekiem ciagle dostepnym. Odchuchane i z kompletem badan.

U mnie na hotelu bywala koteczka wzieta ze schroniska na Paluchu. Mimo ze wzieli ja jak byla malenka, to to nie jest do konca normalny kot.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pt kwi 03, 2015 20:38 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

No i pierwsze koty za płoty,można by rzec ;)

Jest tak jak się spodziewałam - Nowa już po przywiezieniu ze schroniska paradowała i zwiedzała mieszkanie,a moja malutka Szprotunia wystraszona trzymała się z dala.
Nowa (jeszcze bez imienia) okupuje mnie prawie cały czas-mizia się i siedzi mi na kolanach,a moja Rezydentka boi się nawet podejść.
Oczywiście są syki i delikatne pacnięcia łapką,ale Nowa nie reaguje na zaczepki i odchodzi.Szprotka wygląda na zestresowaną,nie chce się bawić,a nowa to uosobienie zrelaksowanego i szczęśliwego kota.
I tu pytanie- jak okazać rezydentowi miłość?
Już próbowałam ze smakołykami,ale Szprotka mnie aktualnie nienawidzi i pogardziła nawet swoim ukochanym chrupkiem :(
Nie mogę się z Nią wybawić,bo Nowa cały czas za mną łazi,no a wtedy spotkanie no i syki....

Ale nie jest tak źle;)

smarkulaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Wto cze 03, 2014 10:55

Post » Pt kwi 03, 2015 20:41 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

No i na to też pomaga izolacja - nową zamknąć, umyć ręce (czasem zmienić ciuchy!) i dopieszczać rezydentkę. Najgorsze są pierwsze 3 doby :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pt kwi 03, 2015 21:23 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Izolowałabym nową kotkę dopóki jej zapach nie przesiąknie do zapachu domu. Przez ten czas rezydentka też się do niego przyzwyczai nie widząc intruza. Dużo bawiłabym się z rezydentką, mówiła do niej, dawała jej przysmaki, ale nic na siłę - kot musi "przetrawić" nową sytuację.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Pt kwi 03, 2015 23:27 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Posłuchałam Waszej rady i z bólem serca,ale odizolowałam Nową na noc.Myślę,że dzięki temu kotom łatwiej będzie się dogadać,bo też i zostanie wzbudzona troszkę ciekawość,a Szprotce pokażę,że jest dla mnie ważna i chcę,żeby czuła się komfortowo :)
To był ciężki dzień...:) Dla mnie,Szprotuni i Nowej :)

smarkulaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Wto cze 03, 2014 10:55

Post » Sob kwi 04, 2015 2:08 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Zapytam o poradę w kwestii dokocenia - skoro wątek taki już został założony...

Nie daje mi spokoju jeden kot (ogłaszany przez DT już od długiego czasu) i zastanawiam się czy dobrym pomysłem byłaby jego adopcja... ? Mój wet przestrzegał mnie kiedyś, że trzeba sobie postawić jasną granicę bo można szybko ją przekroczyć jeśli chodzi o ilość zwierząt... i tu pojawiają się moje wątpliwości, czy kolejny kot w mieszkaniu to nie będzie już przesada ? Na chwilę obecną mam czwórkę...

Coś podpowiecie ? Również w kwestii, czy taka adopcja nie odbędzie się ze szkodą dla rezydentów jak i dla tego kolejnego ?
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Sob kwi 04, 2015 7:30 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

smarkulaaa pisze:Posłuchałam Waszej rady i z bólem serca,ale odizolowałam Nową na noc.Myślę,że dzięki temu kotom łatwiej będzie się dogadać,bo też i zostanie wzbudzona troszkę ciekawość,a Szprotce pokażę,że jest dla mnie ważna i chcę,żeby czuła się komfortowo :)
To był ciężki dzień...:) Dla mnie,Szprotuni i Nowej :)

Smarkulaaa, tak trzymać :ok: to trudny emocjonalnie czas i decyzje są tez trudne. Ale to co robisz, ułatwi kotom odnalezienie się w nowej sytuacji :ok: . Wy, ludzie, też będziecie mieć huśtawkę emocjonalną, poczytaj sobie na pierwszej stronie :wink:
W chwilach najgorszego zwątpienia pamiętaj, że to wszystko przejściowe :wink:
color1 pisze:Zapytam o poradę w kwestii dokocenia - skoro wątek taki już został założony...

Nie daje mi spokoju jeden kot (ogłaszany przez DT już od długiego czasu) i zastanawiam się czy dobrym pomysłem byłaby jego adopcja... ? Mój wet przestrzegał mnie kiedyś, że trzeba sobie postawić jasną granicę bo można szybko ją przekroczyć jeśli chodzi o ilość zwierząt... i tu pojawiają się moje wątpliwości, czy kolejny kot w mieszkaniu to nie będzie już przesada ? Na chwilę obecną mam czwórkę...

Coś podpowiecie ? Również w kwestii, czy taka adopcja nie odbędzie się ze szkodą dla rezydentów jak i dla tego kolejnego ?

Color1 poruszasz kilka ważnych kwestii. Wg mnie taka decyzja to zawsze sprawa indywidualna, nie da się przykroić szablonu. Są koty, które są jedynakami i są spore i zgodne kocie gromady. Są opiekunowie, którzy z trudem radzą sobie z jednym kotem, są tacy, którzy spokojnie ogarniają kilkanaście ...
Granicę zazwyczaj sobie stawiamy, żeby wiedzieć, kiedy się ją przekracza :? . Jako DT mam założony limit kotów, po którego przekroczeniu robię wszystko, aby jak najszybciej do nie wrócić i nie przekroczyć zbyt szybko na nowo ... Ty jednak chcesz adoptować kota na stałe.
Cztery koty to i dużo i nie - wszystko zależy od warunków jakie masz, środków jakimi dysponujesz, stosunków w stadzie i stosunku domowników do sytuacji. Masz wiele aspektów do przemyślenia.
Każdy nowy kot zaburzy istniejąca hierarchię i trudno przewidzieć w jaki sposób wróci do równowagi. Kot na stałe to kilkanaście lat zwiększonych wydatków i obowiązków. Czy inni domownicy biorą pod uwagę zwiększenie stadka? Irytacja ludzka kotom nie pomoże.
W opisanej przez Ciebie sytuacji proponuję skontaktować się z DT otwarcie pisząc o swoich wątpliwościach. Nigdy nie żałuję czasu poświęconego na pracę z przyszłym opiekunem nad decyzją, nawet jeśli jest ona w rezultacie negatywna. Opisz swoje warunki domowe - może kot się nie nadaje do większej liczby kotów i szlus. Może jest niekonfliktowy i mało adopcyjny i lepszy będzie dla niego Twój dom z 4 innymi kotami niż zycie w DT w wiecznej rotacji. To są też kwestie indywidualne.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob kwi 04, 2015 11:03 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

alix76 dzięki za wsparcie!

Do tej pory (i trochę nadal) byłam zagorzałą wielbicielką mojej kotki,można nawet powiedzieć,że mam na jej punkcie fioła.No,a że duuużo nie ma mnie w domu to chciałam kotu zapewnić towarzystwo.Długo chodziłam z tą myślą,ale znudzenie Szprotuni utwierdzało mnie w przekonaniu ,że to dobry pomysł.

Wczoraj przeryczałam pół dnia,bo ,no cóż,przyzwyczaiłam się do mojego małego intymnego świata ze Szprotką,gdzie jestem tylko ja dla niej i ona dla mnie (mieszkam sama).Trochę mi brakuje tego chodzenia za mną krok w krok i wyskakiwania na powitanie,no ale w końcu robię to,żeby ona miała towarzystwo i mam nadzieję,że to się uda.Że nie zrobiłam tego po to,żeby ugasić swoje wyrzuty sumienia... :placz:

A Nowa bardzo dużo śpi,co mnie dziwi,no i mizia się.
I tu pytanie-czy koty ze schroniska mogą być bardzo bardzo osłabione? Nowa ślizga się na panelach i często upada,zastanawiam się,czy to wynik braku ruchu w schronisku i osłabienia mięśni kończyn....

Dzięki za wszystko słowa wsparcia,bardzo mocno przeżywam to dokocenie,bo jestem zupełnie zielona...:) :kotek:

smarkulaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Wto cze 03, 2014 10:55

Post » Sob kwi 04, 2015 14:26 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

color1 pisze:Zapytam o poradę w kwestii dokocenia - skoro wątek taki już został założony...

Nie daje mi spokoju jeden kot (ogłaszany przez DT już od długiego czasu) i zastanawiam się czy dobrym pomysłem byłaby jego adopcja... ? Mój wet przestrzegał mnie kiedyś, że trzeba sobie postawić jasną granicę bo można szybko ją przekroczyć jeśli chodzi o ilość zwierząt... i tu pojawiają się moje wątpliwości, czy kolejny kot w mieszkaniu to nie będzie już przesada ? Na chwilę obecną mam czwórkę...

Coś podpowiecie ? Również w kwestii, czy taka adopcja nie odbędzie się ze szkodą dla rezydentów jak i dla tego kolejnego ?


Według nie najważniejsze są dwie kwestie - dobrostan rezydentów i możliwości finansowe.
Pamiętaj, że najważniejsze są te koty, które już u ciebie mieszkają, zapewnienie im nie tylko odpowiedniej ilości jedzenia i miejscówek, ale również, a może przede wszystkim ich stan psychiczny. Zestresowany kot lub kilka kotów to problemy zdrowotne i dyskomfort dla całego domu. Kolejne dokocenie powinno być gruntownie przemyślane pod tym względem.
No i kwestia finansowa - czy stać cię na utrzymanie kolejnego kota również w razie choroby i np. konieczności długotrwałego leczenia.

smarkulaaa pisze:Wczoraj przeryczałam pół dnia,bo ,no cóż,przyzwyczaiłam się do mojego małego intymnego świata ze Szprotką,gdzie jestem tylko ja dla niej i ona dla mnie (mieszkam sama).Trochę mi brakuje tego chodzenia za mną krok w krok i wyskakiwania na powitanie,no ale w końcu robię to,żeby ona miała towarzystwo i mam nadzieję,że to się uda.Że nie zrobiłam tego po to,żeby ugasić swoje wyrzuty sumienia... :placz:

A Nowa bardzo dużo śpi,co mnie dziwi,no i mizia się.
I tu pytanie-czy koty ze schroniska mogą być bardzo bardzo osłabione? Nowa ślizga się na panelach i często upada,zastanawiam się,czy to wynik braku ruchu w schronisku i osłabienia mięśni kończyn....

Dzięki za wszystko słowa wsparcia,bardzo mocno przeżywam to dokocenie,bo jestem zupełnie zielona...:) :kotek:


Jeśli kotki się dogadają to raczej zostaniesz zepchnięta na margines - ale nie jest to powód do rozpaczy, lecz do radości. Dzięki temu będziesz miała ogromne szczęście obserwować dwa szczęśliwe, rozbawione koty. To jest cudowne i bezcenne :)

Nową bym zawlokła do weta i zrobiła jej gruntowny przegląd. Choć ona po prostu może nie umieć chodzić po panelach.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Nie kwi 05, 2015 9:59 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

No wypadałoby iść z nią do weta,mimo,że w schronisku miała robione szczepienia,odrobaczenia etc.

Z dziewczynami jest coraz lepiej,tylko mam problem,bo od piątku Szprotka nic nie je i nie pije,za to Nowa,którą postanowiłam nazwać Irenka,wyjada wszystko ze swojej miski i jeszcze korzysta z braku apetytu Szprotki.Kiedy mam się zacząć denerwować,jeżeli Szprotka nie zacznie jeść? Nie sika,jakiś mały qpalek wycisnęła wczoraj z siebie,bo sprawdzałam kuwetę.To też jest dziwne,że w 'swoim' pokoju Irenka ma kuwetę i ta jej wogóle nie interesuje,woli robić do kuwety Szprotki.Trochę mnie ro wkurza,no bo co to ma być,ale okej,to koty,więc się nie wtrącam :wink: I zastanawiam się,kiedy interweniować?

Zaczęły się już troszkę gonić i Szprotka paca łapką,ale chyba jeszcze to jest w ramach ustalania hierarchii;) Ale i tak jest progress,wczoraj drzemały w jednym łóżku,daleko od siebie,jedna po jednej stronie mnie,druga po drugiej,ale to i tak sukces,nie? :kotek:

smarkulaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Wto cze 03, 2014 10:55

Post » Nie kwi 05, 2015 10:23 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Skoro to trwa od piątku, to może daj Szprotce kilka godzin przerwy na jedzenie i siusiania w intymności? Może nasiusiała gdzieś po tajniacku? Czasem bywa tak, że dokocenie gorzej znosi rezydent niż nowy ...
Co do wyjadania z cudzej miski i siusiania do cudzej kuwety, to norma. Tam jest lepsze jedzenie i fajniejszy żwir :twisted:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie kwi 05, 2015 11:05 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Na noc odizolowuję jeszcze kotki,żeby Szprotka miała czas na spokojny sen,więc ma czas na spokojne korzystanie z kuwety...
Teraz Irenka śpi i Szprotka skorzystała z kuwety a tam kupka ze śluzem i jasnoczerwoną krwią!! Tak się o nią boję...Nie dość,że taki stres w postaci Irenki to jeszcze to?
Co to może znaczyć?? :placz: :placz:

smarkulaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Wto cze 03, 2014 10:55

Post » Nie kwi 05, 2015 11:08 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Może ma lekkie zaparcie ze stresu i kupka podrażniła jelito? Obserwuj ją. Czy nie dostałą czegoś nietypowego do jedzenia, mleka? Po kupie pewnie będzie sik :ok:
To bardzo trudny czas, dla kotów i Ciebie. Postaraj się nie panikować, bo kotom się udzieli i dopiero będzie afera :twisted: .

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 66 gości