I opowieść z dreszczykiem....
Tytułem wstępu: wynajmuje mieszkanie, i nie jest to lokal 5-gwiazdkowy - czasem cos nie działa, czasem cos powinno być zrobione, itd, ale ze to lokum tymczasowe, to jak nie trzeba, to większości się nie robi...
Odkąd mieszkańcy, mamy zepsute drzwi łazienkowe

tzn da się mocno przymknąć, tak, że same się nie otwierają, ale zamknąć porządnie można tylko z zewnątrz... tzn nie... zatrzasnąć można z każdej strony, ale tylko od zewnątrz da się otworzyć....
I tak sobie mieszkały od dwóch lat.... Ja się nie zamknęłam nigdy, tż raz czy dwa, ale ze co łazienki chodzi się oddzielnie, a my o tym pamiętamy... Tylko gości trzeba czasem wypuszczać
Wczoraj wróciłam do domu po prawie 12h w pracy..... Dalej kotom jeść, zjadłam coś, i poszłam do wanny.... Świeczka, zgaszone światło, wanna wody.... W między czasie przyszedł tż (równie zmęczony, dla odmiany z budowy...) poszedł się przebrać, siadl na chwilę do kompa, to go wołam, w końcu w wannie mieszczą się dwie osoby
Jak wchodził, to cos mnie tkęło, i powiedziałem, żeby nie zamknął drzwi..... nie zdążyłam....................
Drzwi zatrzaśnięte, da się otworzyć tylko z zewnątrz, narzędzi oczywiście w łazience nie mamy, tylko to, co w kosmetyczce, światła brak- malutka świeczka, która się prawie wypaliła i telefon.... I oczywiście nikt nie ma naszych kluczy z domu.....
Beeju potrafi otwierać drzwi, ale nie zatrzaśnięte łazienkowe.........
Tż zaczął kombinować, stwierdsiłam, żeby to na razie olał, prypzyszedł do wanny, bo woda wystygnie, potem się będziemy martwić.......
Wykąpałam się, wyszłam z wanny, i zaczęłam rekonesans...
Dostępne źródła światła: telefon, ok 60% baterii, i powiedzmy świeczka
Dostępne narzędzia: penseta do brwi, kilka różnych spinek do włosów, paznokcie....
Możliwe drogi ewakuacji:
-rozkręcenie od środka mechanizmu klamki i próba otwarcia drzwi
-wymontowanie szybki, stare drzwi, szyna trzymała się na takich dziwnych kątownikach i na gwoździach, ale mocne, nie umialam ich ruszyć, a kombinerki poza łazienką...
- kratka wentylacyjne odpada, z drugiej strony boazeria....
- zdemolowanie szyby, wiąże się z ryzykiem uszkodzenia demolującego i koniecznością naprawy, podobnie jak próba wyważenia drzwi (drzwinsporo słabsze niż zawiasy i zamek...)
Nim tż wyszedł z wanny zaczęłam kombinowac z klamka -udało mi się ruszyć jedna śrubkę, która mniej trzymała..... Druga nie chciała drgnąć...
Tż zaczął walczyć z drugą...
Po pół godziny walki zaczęła się ruszać.... Tż spinka trzymał, żeby się nie obracalo, ja paznokciami próbowałam odkręcać....
Po ponad godzinie zmagań zenwsparciem gliceryny udało się odkręcić......
Potem pozostało rozmontować klamkę i jakoś ruszyć bolec, żeby go obrócić....
W końcu, ok 22:45, po ponad godzinie zmagań udało się wyjść
Straty: dwie spinki, trzy paznokcie, trochę nerwów....
Plusy: tż naprawił klamkę........... ja przestalam myśleć o pracy.....
