
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MalgWroclaw pisze:mamaGiny pisze:to nie ten dom, po prostu
mnie najbardziej zawsze zjeża pytanie - a łowny on/ona jest ?
o łownym było u Ciebie
Ale najlepsza była sama Mela.
Na początku powiedziałam, że może pan zobaczy kotkę. Pozamykałam drzwi (jak zwykle) i otwieram łazienkę. Meli nie ma. Cierpię na paranoję, wpadłam w panikę: gdzie jest kotka. Widziałam ją wessaną w kratce i w kranie. Ale Mela weszła do transportera w najciemniejszy kąt. Pan zaczął do niej mówić, więc ona zaczęła wyć (nie miauczeć, a wyć). Wyciągał do niej ręce, więc zakazałam i zamknęłam drzwi. Jak przychodzi mateosia, Mela się nie chowa.
MalgWroclaw pisze:Miau. Duża wróciła, ale się grzebie ze wszystkim i nie mogłam napisać. Podobno nie przyszło dużo kotów, ale trochę przyszło. Miała pracowity poranek na podwórku, niech sama napisze.
Fasolka
Najpierw koty przestraszyły się młodej dziewczyny, która - na pewno w ramach odchudzania - biegła ze skakanką, bardzo hałasowała. Pobiegłam za nią (bez skakanki) i bardzo grzecznie poprosiłam, żeby jutro nie biegła tą trasą. Potem okazało się, że leży mnóstwo rozsypanego szkła z potłuczonych butelek po wódce, więc podzieliłam się pracą z panią Krysią: Jej dałam szczotkę i szuflę, a sama (w kocim schronieniu) zajęłam się zmienianiem wody w misce, dawaniem jedzenia - zwykłe zajęcia. Pani Krysia wróciła, zobaczyłam, że obok pojemnika na szkło też jest mnóstwo rozsypanego szkła, więc zamiatałam. Akurat przyjechali panowie z Alby po śmieci i jeden z nich zapytał mnie, czy sprzątam. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą (ale chwilową prawdą), że tak, więc powiedział, co mam zrobić z jednym pojemnikiem na śmieci (ma być zawsze zamknięty). Nie miałam siły już tłumaczyć, że nie będę pilnować tego pojemnika.
MalgWroclaw pisze:Rozmawiałam dziś z koleżanką, opowiedziała mi historię kotki, która długo szukała domu. Kotka na dzień dobry waliła łapką z pazurkami, podrapała syna koleżanki (a znam tego syna, ma 18 lat i jest niezwykły - fantastycznie opiekuje się kotami) po twarzy. Przyszedł pan, który szukał kota do wzięcia, miał w planach obejrzenie jeszcze jednej kotki u kogoś. Siedział dwie godziny, kotka wpakowała mu się na kolana i już została. Wiedziała, że przyszedł dom.
MalgWroclaw pisze:Rozmawiałam dziś z koleżanką, opowiedziała mi historię kotki, która długo szukała domu. Kotka na dzień dobry waliła łapką z pazurkami, podrapała syna koleżanki (a znam tego syna, ma 18 lat i jest niezwykły - fantastycznie opiekuje się kotami) po twarzy. Przyszedł pan, który szukał kota do wzięcia, miał w planach obejrzenie jeszcze jednej kotki u kogoś. Siedział dwie godziny, kotka wpakowała mu się na kolana i już została. Wiedziała, że przyszedł dom.
MalgWroclaw pisze:Ja też trochę wiedziałam, że zostanę u dużej. Ale nie jestem szczęśliwa![]()
Fasolka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości