Z jednej strony radość - z drugiej niedowierzanie

.
Po tym,w jakim stanie był Dziadunio ,nie mogę uwierzyć ,że jeszcze żyje i w znacznym stopniu powrócił do formy.
To jest Feniks , który "powstał z popiołów"

.
Brak równowagi o wiele mniejszy , samodzielnie zaczął chodzić do kuwety ,chwiejąc się i zataczając ale nie tak tragicznie jak to było . Apetyt jest , wyczuwam że lekko nabiera ciałka . Prawe oczko nadal przymknięte , trzecia powieka , opuchlizna na czole.
Jego stan jeszcze kilka dni temu wskazywał , że dwoma łapkami już wkroczył na TM. I ja i wetka jesteśmy w szoku. Pozytywnym. W tym ciałku jest tyle woli życia ,że każdemu tego życzę.
Niestety wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek to ciepły i suchy nos , ciepłe uszy i gęsty katar . Leży na stole przy oknie bo ma tam chłodniej . Zaraz idziemy do lecznicy i będziemy walczyć z kolejnym wrogiem . Dopiero co Smerf dostawał Betamox .
Odporność ma praktycznie zerową a do pyszczka nie pozwoli sobie nic zaaplikować.
I tak rozpoczęliśmy kolejny miesiąc

.
