POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 02, 2015 11:39 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Na szybciocha bo zaraz jedziemy do weta. Maszy się powiększyła opuchlizna wokół sutków, jest większa niz w piątek była na dodatek Masza płacze jak jej dotykam i nie pozwala się miziać po brzuniu co do tej pory pasjami uwielbiała, wczoraj wręcz mnie skarciła pazurem jak sprawdzałam co i jak. Cholera szlag i zaraza, ona mnie wykończy. Wprawdzie Pandoktor twierdził,że ciutke histeryzuję i chwilowo nie ma się czym przejmować no ale.... Skoro ją to boli? Skoro drapie kiedy próbuję jej dotknąc? Teoretycznie poza obrzękiem wszystko jest w porządku, biega bawi się,kuwetkuje wzorcowo apetyt ma że hoho... A ja i tak się denerwuję, zdążyłam już poczytać czego objawem może być powiększony gruczoł mleczny. zaraz szlag mnie trafi. A miałam wrzucić wesołą opowiastkę o chlebaku, który wywołuje u mojego małżonka lęki. Zwariuję. Któregoś dnia zwyczajnie wezmę i zwariuję....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon mar 02, 2015 11:41 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Wiadomo,że trzeba się u doktora pokazać z Maszeńką,koniecznie. Oby było wszystko dobrze!!!!! :201461 :201461
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Pon mar 02, 2015 13:12 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Będzie dobrze! Trzymam kciuki za Maszeńkę :ok:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5910
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon mar 02, 2015 14:36 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Trzymam kciuki :ok:
Za Maszę i za Ciebie. Daj znać, co doktor powiedział.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon mar 02, 2015 15:30 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Wróciłyśmy. Masza ma coś. Nie wiemy co, dostała antybiotyk na 5 dni i przeciwzapalne, jeśli do piątku jej cyc nie sklęśnie będziemy robic poziom hormonów, bo wetowi się to bardzo nie podoba. Gdyby nie była sterylizowana możnaby uznać,że to po prostu hormony szaleją co się nader często zdarza, ale jak wiadomo 13 stycznia Masza straciła podroby definitywnie. Trzeci jajnik to też nie jest bo wtedy miałaby pełnoobjawową ruję a tu rui nie ma. Podejrzewamy stan zapalny w wyniku podtrucia robalami, bo że Masza ma robale to więcej niż pewne. Ale odrobaczać w tej chwili sensu nie ma za grosz, skoro organizm i tak osłabiony. Co nie zmienia faktu,ze cycki ją bolą, dotknąć się nie da i śpi głównie na plecach zamiast jak do tej pory na brzuszku zwinięta w kulkę. Masakra. Oraz koszmar. Oraz paranoja... Wiem,że jak się ma kota to się i miewa problemy ale to jak widzę seriami u nas idzie. Jak Artem chorował to chorował przez miesiąc w kółko, potem pochorował się Brutus też był ubaw po pachy, potem pochorowała się Trufla i też było usranie z zapaleniem pęcherza a teraz jak widać przyszła kolej na Maszę. Nie chodzi oo pieniądze chociaż wiadomo,że to sporo kasy idzie zawsze i na leki i na dojazdy i na wszystko ale o tą cholerną bezsilność. Kot nie powie gdzie go boli ani jak się czuje więc szuka się na ślepo. A ja się boję.I to się boję jak cholera chociaż pan doktor mówi,że jeszcze nie ma się czego bać,wszystko jest pod kontrolą i nie ma co od razu myśleć o najgorszym. Aha, nie ma sie co bać. A Maszkę jak bolało tak boli, nawet się nie cieszy z pluszowej wiewiórki :( Przy okazji kupowania nowej grzałki do baniaka kupiłam malutkiej na pociechę pluszową wiewiórkę za ciężkie pieniąchy i nic. Obwąchałą, dwa razy pacnęła łąpką i nic. Teraz leży u mnie na kolanach odpoczywając po ciężkiej i bolesnej wizycie u weta. A ja dalej nie wiem co jej jest. Do piątku będzie na antybiotyku, i mamy się zgłosić na kontrolę. Zastanawiam się tylko kto mnie zawiezie, bo siostra do 17 pracuje, szwagra nie ma w domu, ja prawka nie mam a małżowin wyjeżdża w środę. Niby w ostateczności jest ten jełop w vaginsach ale nie mam ochoty prosić się jego matki,żeby go spuściła ze smyczy na godzinę, bo nie mam ochoty tłumaczyć kretynce,że skoro zwierzak choruje to trzeba z nim jeździć i nie ma ,że boli. Ona tego nie pojmie za Chiny Ludowe i pół Ameryki, jej zdaniem kot jak choruje to choruje. Jak wyzdrowieje to spoko jak nie to zdechnie będzie nowy kot. osobiście każdemu kto ma taki pogląd serdecznie z duszy i serca życzę,żeby też zdechł. Bo tak.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon mar 02, 2015 15:33 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Oby jednak nie było to nic poważnego!!!!.A to,że się stresujesz,denerwujesz,boisz..to wcale dziwne nie jest :( Maszeńko :201461 :201461 :201461 :ok:
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie


Post » Wto mar 03, 2015 10:53 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kciuki za Maszeńkę trzymamy. I niech Maszeńka nie odwala "maniany" , bo jak się chciało biuścik powiększyć to do dr. Szczyta a nie po wiejskich znachorach się szwendać a teraz Mamcia od zmysłów odchodzi!!! Kocia, ja też w stresie bo a to Kajtuś coś dyszy i już okno uchylam, a to sam nie zje bo kaprys ma taki to ja za nim z miseczką latam i karmię z ręki, a to się koteczek zestresował i wlazł pod narożnik to ja 2 godziny plackiem przy tym narożniku leżę i gadam do niego, i proszę a on i tak swoje… Nie wiedziała baba co zrobić to se kota na łeb wzięła… A nawet dwa, tylko, że Davosek to jest bosko bezproblemowy, mega towarzyski i odważny. Dla Davosa to aby micha była, kuweta, zabawa i wolny kawałek wyrka w sypialni. Kajtek to delikatny i wrażliwy jest. Takie moje ciasteczko z lukrem...

Barakudka

Avatar użytkownika
 
Posty: 15
Od: Pt lut 20, 2015 21:29

Post » Wto mar 03, 2015 15:02 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Barakudka, Twoj chłopaki to mainecoony?

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5910
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Wto mar 03, 2015 19:17 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

jak Maszeńka ? Robisz jej okłady na te cyce ?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto mar 03, 2015 19:51 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Okłady na cyce koniecznie,niestety z jodyny i rivanolu(kotek sie cudnie wybarwia) :D
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Wto mar 03, 2015 19:53 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kurczaczki, parę dni mnie nie było, a tu takie akcje! :strach:

Maszeńka, nie strasz Dużej i Ciotek! Małym kotkom nie wolno chorować!
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35084
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto mar 03, 2015 20:03 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Jak dziś Maszka?

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Wto mar 03, 2015 20:18 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

:1luvu: Maszeńko zdrowiej!

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26794
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 03, 2015 22:39 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Powiem Wam kochane dziewczynki że ja dostanę cholery z tym kotem :( Pół dnia przeleżała w łazience pod prysznicem bo tam najchłodniej, potem uwaliła tłusty zadek na kaloryferze. Okładów chwilowo nie robię podaję antybiotyk i przeciwzapalne Masza posłusznie łyka co jej pod nos podetkam ale ogólnie jest smętna. Zasnęła w połowie zabawy wiewiórką a już myślałam,że idzie ku lepszemu. Jeśli jytro też tak będzie to pinkolę termin wizyty, jadę do weta po południu póki małż jest w domu. Apetyt ma ale usypia przy jedzeniu, pić pije niemniej jednak od godziny 11 w południe aż do tej pory nawet raz nie siknęła. A brzucha sobie nie daje dotknąć nawet nie mogę sprawdzić, czy cyc jej klęśnie czy nie. Artem omija Maszę szerokim łukiem jak próbowała go zaczepić to nafukał i zwiał 8O kompletnie tego nie rozumiem. Ale miziasta jest nadal. Poleguje mi na brzuchu, doi podkoszulek i mruczy tak,że się ściany trzęsą. Nie wiem co się dzieje naprawdę nie wiem. Serio oszaleć można....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: luty-1, Nul i 11 gości