Pan mieszka w maleńkim mieszkaniu w bloku z kotem i kotką. Rudaska pan znalazł i przygarnął, a szarutką dostał od znajomej. Oba kotki mają niecałe 4 lata i są z panem od maleńkiego. Były dzisiaj trochę zestresowane, bo na wizytę przyszłam z całą obstawą sąsiadek, zrobił się harmider, ale jak dostały jedzonko, to zaczęły się mną interesować, ocierać o nogi stołu, szarutką nawet pomiziałam

Pan Edward jest bardzo ubogi, nie ma nic. Gołe ściany i kilka starych mebli. Od sąsiadów wiem, że nie pije, że czasami chodzi pod Biedronkę i prosi ludzi, żeby kupili jedzenie dla jego kotków, gdy już jemu zabranie pieniędzy. Dopóki ma za co, kupuje karmę w zoologicznym - pani sprzedaje mu ją po kosztach.
Priorytetem jest kastracja kotów. Ze wsparciem Magdy Banach i Wioli Byszuk będziemy próbować zabrać koty na zabiegi w przyszłym tygodniu. Chciałabym od razu je odrobaczyć. Będzie to ich pierwszy raz


Przed wyjściem zapytałam pana Edwarda, czego on potrzebuje, czego jemu brakuje. Odpowiedział, że on ma wszystko, że wprawdzie rentę dostanie dopiero za tydzień, a ma 12 zł., ale sobie to rozdysponuje, że chciałby tylko pomocy dla kotów. Na pytanie, czy może coś z ubrań by mu się przydało, pokazał mi z radością 5 starych marynarek wiszących w pustej szafie, w których nawet nie chodzi, bo nie ma gdzie. Więc ma nawet więcej, niż potrzebuje...

Jestem po wizycie u pana Edwarda ogromnie wzruszona. Uwierzcie mi, że wszystko, co ma, zmieściłoby się w reklamówce. A mimo to opiekuje się dwoma zwierzakami. Kocha je, one jego, potrzebują tylko niewielkiej pomocy z naszej strony.
Zapomniałam wspomnieć, że pan Edward jest niepełnosprawny intelektualnie, na dodatek bardzo słabo widzi. Rozmawiając ze mną nie patrzył mi w oczy, tylko gdzieś obok, tak słaby ma wzrok. Mimo to wydaje się rozumieć wszystkie moje wskazówki i prośby, wydaje się szczęśliwy, że ktoś chce pomóc zwierzakom i chętny do współpracy. Na szczęście w przyszłości nad sytuacją będą czuwać sąsiadki.
Mimo, że pan Edward nie chciał niczego dla siebie, to chciałabym mimo to pomóc i jemu. Myślę, że przyda się wszystko - od trwałego jedzenia, np. konserwy, słoiki, herbaty, kawy, po środki czystości, gąbki, ręczniki, pościel... Jeśli ktoś z Was chciałby przekazać coś dla kotów lub pana Edwarda, to można zostawić to u mnie lub też zawieźć bezpośrednio do niego (adres podam w prywatnej wiadomości). Ach, jeszcze jedno - koty nie mają żadnych zabawek. Może macie coś, czym Wasze zwierzaki już się nie bawią?
Poniżej umieszczam kilka zdjęć ze spotkania. Dzisiaj zostawiłam kotkom troszkę jedzonka i domek - drapak, który nie sprzedał się na bazarku.








