POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 22, 2015 0:45 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

kocia_mendka pisze:Barakudka serdecznie witam na wątku :D Czym więcej czytaczy tym lepiej bo ja się strasznie cieszę jak się komuś podoba bo jak mówię, piszę głównie jak to się mówi ku pokrzepieniu serc :D Mamusi życzę serdecznie miłej lektury, mam nadzieję,że poprawi jej to humor bo czasy są ciężkie i radości trzeba szukać gdzie tylko się da :D A ja kończę korektę. Może coś z tego wyniknie :D W razie gdyby się udało to lada dzień będę rozdawać autografy na spotkaniach autorskich :D


No to bardzo jest mi miło, jutro po wystawie siadam i ctr+C, ctr+V… ;)
Tylko daj cynk gdzie te autografy będziesz rozdawać, żebym zdążyła w kolejce się ustawić.
Pozdrawiam

Barakudka

Avatar użytkownika
 
Posty: 15
Od: Pt lut 20, 2015 21:29


Post » Pon lut 23, 2015 10:44 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Robienie korekty z kotem łażącym po klawiaturze to męka. Ale ja jestem cierpliwa. Mam wręcz wrażenie,że Hiob przy mnie to straszny nerwus i na dodatek miał ADHD. Niemniej jednak do kotów nie dociera,że skoro stukam w klawisze to znaczy,że zarabiam na ich żwirek, mimo,że namacalne dowody stoją w salonie pod schodami. Udało mi się kupić Biedrze żwirek silikonowy w cenie 15 zeta za 3,8 litra i jak widzę nader wydajny ten żwirek jest. Ponadto małżowin mój wreszcie się zdradził, ten drań wbrew temu co mówi jednak lubi koty :D Byliśmy na zakupach. Małżowin zapytał, czy oprócz karmy dla psów jest coś do jedzenia dla kotów, puszki chrupki etc,bo jak nie ma to chyba trzeba by kupić. Strzeliłam tekstem,że idealnym rozwiązaniem byłoby zanabycie drogą kupna na przykład szprotek wędzonych bo oba koty za szprotkę są gotowe na wszystko. Małżowin wydarł się na pół sklepu,że jeszcze na głowę nie upadł a przynajmniej nie z takiej wysokości żeby miało to dawać namacalne skutki, kto normalny kupuje szproty dla kotów przecież w naturze one tego nie jedzą bo nie łowią ryb, to jest drogie i on nie ma zamiaru wydawać swoich ciężko zarobionych PLN-ów na rozpaskudzanie tych dwóch sierściuchów, dla psów to co innego i on zaraz pójdzie i kupi im wędzone kości wołowe,żeby miały na czym ząbki polerować. OK, myślę sobie nie będę się z małżowinem kłócić w sklepie po co to komu i co ja będę się wysilać na tłumaczenie mu czym jest zbilansowana dieta i czym grozi monotonne żywienie zwierzęcia, chce potem z kotem i ze sraczką jeździć do weta jego sprawa, co ja się będę denerwować. Zrobiliśmy zakupy, wróciliśmy do domu rozpakowujemy to co kupione...Wśród różnych produktów niezbędnych do życia jako to kiszone ogórki, chlebek, mleczko masełko i temu podobne leży sobie dumnie paczuszka. Niewielka taka. Na obrazu jak byk widnieje mała rybka. Na ile się znam na przyrodzie jest to szprotka. Pytam więc małżowina CO TO JEST ????
-Mrumrumrumrudlakotówmrumrumru.
-Że co przepraszam kochanie mówisz?
-Że dla kotów szproty.Wędzone w całości.
-Aha. A mówiłeś,że kto normalny kupuje kotom takie rzeczy,że ciężko zarobione PLN-y,że sierściuchy...
-Mrumrumrumrubomożeimposmakujemrumrumru.
-Że co kochanie przepraszam?
-Że może im posmakuje sobie pomyślałem i sama mówiłaś,ze zbilansowana dieta....
Rzekł mój małżowin patrząc na mnie wzrokiem, który mógł zapędzić w kąt przeciętnego kopniętego spaniela. I szczeniaczek na mrozie pod drzwiami w środku surowej zimy na Syberii. I kotek ze Shreka. I wszystko co jest słodkie, rozczulające i wywołuje w człowieku instynkta różne. To wszystko było nic w porównaniu ze wzrokiem mojego małżonka ślubnego. On po prostu na mnie PATRZYŁ. A jaką miał radochę kiedy siedząc przy stole w kuchni majdał wędzoną szprotą przed kocimi nosami a one tak skakały i próbowały łapać...Pytam się kołka, czego koty wnerwia, niech im da po szprotce i nie denerwuje mi zwierzątek bo się traumy nabawią a on mi na to,że przecież musi w nich wywołać ten instynkt polowania na zdobycz, bo jak nie będzie instynktu to nie będą polować a potem mrą z głodu i czy ja nie oglądam Animal Planet czy co? tam każda statystyczna kotka uczy swoje młode polować i najwyraźniej nie znam się na kotach. Poczułam się polegnięta i poszłam w cholerę do pokoju czytać książkę, niech sam się z sierściuchami męczy... Teraz już w życiu nie uwierzę,że on kotów nie lubi :D Łże skubaniec tylko się kurzy, no bo przecież musi utrzymać image twardego mencizny, któren to twardy men nie cierpi kotów, on woli psy w miarę możliwości wielkie, groźnie, krwiożercze i mordercze bestie. Nie lubi kotów. Koty są wredne. Sierścią wszędzie sieją. Ehe. Jak ja kocham ten moment kiedy mój mąż łże. Kłamliwa łajza. Ale wiecie co? Nadal udaję,że wierzę w to co on mówi. Znaczy z tymi kotami. Niech ich sobie dalej mówi. Grunt,że kotom smakowało :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon lut 23, 2015 10:55 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

się uśmiałam od rana samego :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Widzisz,mój M. też jest podobny w kwestii futrzaków,tzn.jeżeli chodzi o zakupy dla nich ;)
bo głaszcze je,gada do nich,wita się z nimi,ale jeżeli chodzi o zakupy dla nich,to sama muszę je robić,
bo gdyby robił to M. to byłaby jednym słowem pisząc..."masakra" :mrgreen: :mrgreen:
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Pon lut 23, 2015 10:59 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

A , mnie, u mnie jest troszkę inaczej, małżowin kota nie dotknie :D Twierdzi,że ich nie lubi ( co z resztą widać no nie? :D )Ale żarełko kupuje, czasem. Ale dla Maszeńki nawet tygryska na gumce kupił :D I dwie piłeczki z dzwonkiem :D Aczkolwiek podejrzewam,że te piłeczki to było zrobione złośliwie, on lubi jak ja się wnerwiam kiedy koty hałasują w środku nocy :D A i tak już mu nie wierzę w kwestii nie lubienia kotów. Lubi lubi tylko wstyd mu się przyznać :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon lut 23, 2015 11:17 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Pewnie,że lubi, ale twardy przecież jest,w końcu to facet :mrgreen: Mój M. śmiał się ze mnie gdy rozmawiałam z Marcelem i wiesz co?. Szybko przyłapałam Go na tym,że On też z futrzakami naszymi rozmawia :mrgreen: Bywa często tak, że po powrocie z pracy,pierwsze co robi,to wita się z koteckami, a dopiero później pyta się mnie jak mi minął dzień :mrgreen:
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Pon lut 23, 2015 11:21 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Aha i coś na dobry początek poniedziałku :D


http://joemonster.org/art/31225/Typowy_ ... przez_koty
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon lut 23, 2015 15:00 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

kocia_mendka pisze:Aha i coś na dobry początek poniedziałku :D


http://joemonster.org/art/31225/Typowy_ ... przez_koty

Dzięki! Miły przerywnik na koniec ciężkieeeeego dnia...

Ofelia mnie podduszała przez pół nocy i chyba dlatego dziś jestem taka pół-ćwierć-żywa :201435
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35088
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon lut 23, 2015 15:52 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kasia Ty i Twoje opowieści hahahaha :ryk:
Uwielbiam, mogłabyś wydawać książki ja bym kupowała wszystko co wydasz :ryk:
U nas to raczej mąż nosi kota, mąż się baw z kotem, ja jeść daje i w kuwecie sprzątam :lol: Czasami jakieś myszki pod sufitem latają, biegam jak huragan pp domu za Moli, ale przyznaję ze lepiej wychodzi mi podawanie jedzonka i czynności porządkowe :201461
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon lut 23, 2015 21:08 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Mój dawno. dawno temu jak jeszcze nie mieliśmy w domu kota to mawiał : kot w domu to nie do pomyślenie, to tylko smród itp.
A jak przyniosłam bezdomnego malucha z ogródka to nosił i całował i spał z nim na klacie. To było 17 lat temu teraz mamy 3 koty i nie narzeka, tuli i całuje częściej niż mnie :P :mrgreen:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26800
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 23, 2015 21:27 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Hy hy małżowin też zawsze twierdził,że to nie do pomyślenia,żeby koty w domu były :D I jak chcę kota to proszę uprzejmie, może być nawet pięć ale na podwórku, myszy im łowić a nie w chałupie po meblach się pętać. No i proszę bardzo mamy koty. W domu. Na podwórku też. Ogólnie wszędzie mamy koty :D A jak dobrze pójdzie to kto wie, może namówię małżowina na jeszcze jedno futerko? Marzy mi się. Niekoniecznie malutkie, wystarczy mi usrania po pachy z Maszeńką i karmienie butelką i masowanie brzuchola i mizianie i noszenie na rękach... Może być coś starszego :D Byleby było. Jakoś tak do pełnego szczęścia brakuje mi jeszcze jednego kota :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon lut 23, 2015 21:54 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

kocia_mendka pisze:Hy hy małżowin też zawsze twierdził,że to nie do pomyślenia,żeby koty w domu były :D I jak chcę kota to proszę uprzejmie, może być nawet pięć ale na podwórku, myszy im łowić a nie w chałupie po meblach się pętać. No i proszę bardzo mamy koty. W domu. Na podwórku też. Ogólnie wszędzie mamy koty :D A jak dobrze pójdzie to kto wie, może namówię małżowina na jeszcze jedno futerko? Marzy mi się. Niekoniecznie malutkie, wystarczy mi usrania po pachy z Maszeńką i karmienie butelką i masowanie brzuchola i mizianie i noszenie na rękach... Może być coś starszego :D Byleby było. Jakoś tak do pełnego szczęścia brakuje mi jeszcze jednego kota :D


:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :201494 :201494 :201494 :201494 :201494 :201494 :201494 :201494
Obrazek

kuba.kaczor13

Avatar użytkownika
 
Posty: 11600
Od: Pon lis 05, 2012 20:32
Lokalizacja: gdzieś koło Kutna.

Post » Wto lut 24, 2015 8:02 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Super to Twoje pisanie,od razu robi mi dzień.
A tu jeszcze dziewczyna pisząca podobnie,ale nie tak fajnie: http://kanionek.pl/
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Wto lut 24, 2015 8:08 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

A ja mam moją pełnię szczęścia, w postaci dwóch Footerek :D
Pomyśleć, że jeszcze niedawno marzył mi się drugi kot... A dokocenie wydawało się równie realne, co lądowanie na słońcu...
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35088
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto lut 24, 2015 11:11 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ależ lądowanie na słońcu jest realne jak najbardziej 8O Na ten przykład ja wczoraj na słońcu wylądowałam. Z kawusią, papieroskiem czterema futrami i książką :D Otóż po ogarnięciu sajgonu domowego miałam ( o cudzie ) chwilę czasu dla siebie bo moi mężczyźni poleźli do lasu po drzewo. A ja sobie wylazłam z mojej nory na tarasik, zasiadłam na wersaleczce ( po uprzednim wytrzepaniu z kocyka jakichś pięciu ton psiego, kociego i innego futra oraz mniej więcej tony piachu ) i raczyłam się kawusią w promieniach słoneczka. A co, kto bogatemu zabroni ja się pytam? No kto? Cieplutko było. Milutko. Fajnie. Futra zasnęły. Ja też 8O .Obudził nas dopiero ryk silnika traktora. Nie naszego, syn sąsiadki przywiózł to co moi mężćzyźni nacięli. A tak mi się dobrze spało. Futrom też się dobrze spało. I właśnie dlatego ( między innymi ) syn sąsiadów strasznie mnie wnerwia. Jeszcze dobrze na podwórko nie wjechał jak już zaczął nadawać co kto komu i za co oraz po co i dlaczego. Tak jakby mnie to interesowało doprawdy. Ale zmilczałam. Wyemitowałam trupi grymas ( znaczy uśmiechnęłąm się ) powiedziałam cześć i zwiałam do domu. Nie mam siły wysłuchiwać tych bredni jakimi on raczy wszystkich dookoła czy chcą tego słuchać czy nie. I powiem wam,że w domu już się tak fajnie nie spało :(. Niemniej jednak lądowanie na słońcu jak widać możliwe jest. :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Hana, lucjan123 i 26 gości