Robienie korekty z kotem łażącym po klawiaturze to męka. Ale ja jestem cierpliwa. Mam wręcz wrażenie,że Hiob przy mnie to straszny nerwus i na dodatek miał ADHD. Niemniej jednak do kotów nie dociera,że skoro stukam w klawisze to znaczy,że zarabiam na ich żwirek, mimo,że namacalne dowody stoją w salonie pod schodami. Udało mi się kupić Biedrze żwirek silikonowy w cenie 15 zeta za 3,8 litra i jak widzę nader wydajny ten żwirek jest. Ponadto małżowin mój wreszcie się zdradził, ten drań wbrew temu co mówi jednak lubi koty

Byliśmy na zakupach. Małżowin zapytał, czy oprócz karmy dla psów jest coś do jedzenia dla kotów, puszki chrupki etc,bo jak nie ma to chyba trzeba by kupić. Strzeliłam tekstem,że idealnym rozwiązaniem byłoby zanabycie drogą kupna na przykład szprotek wędzonych bo oba koty za szprotkę są gotowe na wszystko. Małżowin wydarł się na pół sklepu,że jeszcze na głowę nie upadł a przynajmniej nie z takiej wysokości żeby miało to dawać namacalne skutki, kto normalny kupuje szproty dla kotów przecież w naturze one tego nie jedzą bo nie łowią ryb, to jest drogie i on nie ma zamiaru wydawać swoich ciężko zarobionych PLN-ów na rozpaskudzanie tych dwóch sierściuchów, dla psów to co innego i on zaraz pójdzie i kupi im wędzone kości wołowe,żeby miały na czym ząbki polerować. OK, myślę sobie nie będę się z małżowinem kłócić w sklepie po co to komu i co ja będę się wysilać na tłumaczenie mu czym jest zbilansowana dieta i czym grozi monotonne żywienie zwierzęcia, chce potem z kotem i ze sraczką jeździć do weta jego sprawa, co ja się będę denerwować. Zrobiliśmy zakupy, wróciliśmy do domu rozpakowujemy to co kupione...Wśród różnych produktów niezbędnych do życia jako to kiszone ogórki, chlebek, mleczko masełko i temu podobne leży sobie dumnie paczuszka. Niewielka taka. Na obrazu jak byk widnieje mała rybka. Na ile się znam na przyrodzie jest to szprotka. Pytam więc małżowina CO TO JEST ????
-Mrumrumrumrudlakotówmrumrumru.
-Że co przepraszam kochanie mówisz?
-Że dla kotów szproty.Wędzone w całości.
-Aha. A mówiłeś,że kto normalny kupuje kotom takie rzeczy,że ciężko zarobione PLN-y,że sierściuchy...
-Mrumrumrumrubomożeimposmakujemrumrumru.
-Że co kochanie przepraszam?
-Że może im posmakuje sobie pomyślałem i sama mówiłaś,ze zbilansowana dieta....
Rzekł mój małżowin patrząc na mnie wzrokiem, który mógł zapędzić w kąt przeciętnego kopniętego spaniela. I szczeniaczek na mrozie pod drzwiami w środku surowej zimy na Syberii. I kotek ze Shreka. I wszystko co jest słodkie, rozczulające i wywołuje w człowieku instynkta różne. To wszystko było nic w porównaniu ze wzrokiem mojego małżonka ślubnego. On po prostu na mnie PATRZYŁ. A jaką miał radochę kiedy siedząc przy stole w kuchni majdał wędzoną szprotą przed kocimi nosami a one tak skakały i próbowały łapać...Pytam się kołka, czego koty wnerwia, niech im da po szprotce i nie denerwuje mi zwierzątek bo się traumy nabawią a on mi na to,że przecież musi w nich wywołać ten instynkt polowania na zdobycz, bo jak nie będzie instynktu to nie będą polować a potem mrą z głodu i czy ja nie oglądam Animal Planet czy co? tam każda statystyczna kotka uczy swoje młode polować i najwyraźniej nie znam się na kotach. Poczułam się polegnięta i poszłam w cholerę do pokoju czytać książkę, niech sam się z sierściuchami męczy... Teraz już w życiu nie uwierzę,że on kotów nie lubi

Łże skubaniec tylko się kurzy, no bo przecież musi utrzymać image twardego mencizny, któren to twardy men nie cierpi kotów, on woli psy w miarę możliwości wielkie, groźnie, krwiożercze i mordercze bestie. Nie lubi kotów. Koty są wredne. Sierścią wszędzie sieją. Ehe. Jak ja kocham ten moment kiedy mój mąż łże. Kłamliwa łajza. Ale wiecie co? Nadal udaję,że wierzę w to co on mówi. Znaczy z tymi kotami. Niech ich sobie dalej mówi. Grunt,że kotom smakowało
