pisiokot pisze:biedna ta mała kochana kocina

serce mi pęka jak czytam. Czy przez te ostatnie kilka dni poprawiło się choć trochę ? Czy te dziąsełka bolą ją chociaż troszkę mniej ?
Aniu, ja ciągle płaczę jak patrzę na tą bidę, gdy muszę się wkłuwać w jej obolałą już chyba skórę (ona ma już dość, buntuje się), gdy obserwuję, jak dziwnie się zachowuje, gdy podchodzi do miski z jedzeniem i odchodzi. I myślę sobie, po co usuwałam jej te kły... gdyby to wszystko było wcześniej wiadome...
Myślę, że z dziąsłami jest dobrze. Kiedy ziewa, widzę, że nie ma opuchlizny jak wcześniej. Pozwala się dotykać i głaskać pod bródką, ale jest czujna, gdy zbliżam się do okolic korzenia/pęknięcia żuchwy.
Niki się myje, choć... nie tak jak wcześniej. Często myje przednie łapy i robi to jakoś tak nerwowo. Kiedyś, gdy się myła a ja pomachałam piórkami, przerywała swoją toaletę i zaczynała się bawić. Teraz myje się i nie można jej przerwać, tzn. zwrócić jej w tym czasie uwagi na coś innego. Idzie i co dwa kroki parę razy pociągnie językiem po łapce i dalej idzie i znów się liże. Zastanawiałam się, czy to nie uczulenie, no ale swędziałoby ją również i w innych miejscach. (to jest jedno z jej dziwnych zachowań)
Stan futra jest dziwny. Może nie jest
pozlepiane, ale potarmoszone i mniej błyszczące.
Niki jest bardzo słaba. Nie chce jeść. Zawsze wybrzydzała, ale teraz to makabra. Codziennie robię jej różne 3
potrawy, jak dotąd z gotowych karm. Rzadko je sama. Karmię ją strzykawką

ale zapewne za mało - praca i inne obowiązki.
Surowego kuraka jednego dnia zjadła z wielkim apetytem, następnego już nie tknęła. Za to do wędliny jest pierwsza - dałam tylko, aby sprawdzić, czy w ogóle ma wstręt do jedzenia. No i okazało się, że nie
Dzisiaj poprosiłam mamę, aby zrobiła duszone udka kurczaka, bo Niki to lubi. No i je paniusia od trzech godzin, każdą porcję jaką jej dam (zjadła całe 20 g). Zależy mi na tym, aby jadła, cokolwiek, ale aby jadła. Daję jej mięso ze środka, bez smażonego i przypraw.
Czasem je chrupki, choć mamy zakaz na chrupki z powodu pęknięcia żuchwy. To też daję, aby jadła i nie głodowała. Je Hill'sa nerkowego, pasują jej, bo są małe chrupki, a ona je łyka (z powodu braku zębów). Chcę coś znaleźć innego, nie nerkowego, bo to chrupkowa panna, choć przed zabiegiem stosunek zjadanego mokrego do suchego był już 2:1.
Niki jest chłodno, wskazuje na to pozycja spania i wchodzenie w ciepłe, nasłonecznione miejsca (często ma zimne poduszki) a tak nie było wcześniej

Ale co ją ma grzać? Teraz to już nie tylko boki ma zapadnięte, ale i uda

Dzięki codziennym kroplówkom, nie są aż tak wyczuwalne kości, ale to prawie sama skóra i kości.
Co mogę zrobić, aby podtuczyć nerkowego kota?Nie odzywałam się tutaj, bo w tygodniu była wielka huśtawka wydarzeń i emocji.
W czwartek myślałam, że stracę Niki.
Wpadałam do niej wciągu dnia, również w czwartek. Od samego wejścia widziałam Niki leżącą w berecie na drapaku i żadnej reakcji z jej strony. Podeszłam, mówiłam i nic. Krzyknęłam z przerażenia, a ona otworzyła oczy.
Tylko otworzyła oczy - na mój krzyk. Dotykałam, mówiłam i zero reakcji dalej. W końcu uniosła głowę i cała drgała (myślałam, że z bólu). Wpadłam w panikę. Zaczęłam wydzwaniać po wetach i in. osobach i nikt nie mógł mi pomóc (człowiek zawsze z problemami jest sam

takie życie, nie mam na myśli nieżyczliwości ludzi, tak po prostu jest). Nie mogłam nic zrobić, tylko umówiłam się, że popołudniu pojadę z nią na badania krwi.
Po pracy, gdy przyszłam do domu Niki
poruszała się po mieszkaniu. Nie było to przywitanie mnie (nie wita mnie teraz w ogóle - myślę, że brak sił i radości oraz dystans z powodu różnych zabiegów, ale ogólnie nie stroni ode mnie), ale przyszła miaucząc. Głupio mi się zrobiło, że wcześniej panikowałam, a teraz kot wygląda inaczej i kontaktuje.
Wyniki są takie (morfologia na pewno zniekształcona antybiotykiem):


Wieczorem na spokojnie zaczęłam analizować, przyczynę takiego stanu. Przeglądałam moje zapiski. Niki w ogóle miała lepsze i gorsze dni po zabiegu. Czasem tak bywa, ale zauważyłam, że spadek formy następował po podaniu Semintry. Daję ją od pół roku. Obniżyła nam wcześniej białkomocz (to jej zadanie). Kontrolowałyśmy ciśnienie, bo niestety jej ubocznym skutkiem jest obniżanie ciśnienia i Niki miała zawsze w normie (u nas nie ma możliwości zmierzenia ciśnienia, robione jest to u dr Neski). Teraz po zabiegu prawdopodobnie b. je obniżyła i Niki nie miała siły normalnie funkcjonować. Nawet sikała mniej, niż przed zabiegiem, gdy kroplówki robiłam co trzy dni (teraz dostaje codziennie, najpierw 150 ml, teraz 125 ml z przeciwbólowym i antybiotykiem i Duphalyte).
Powtórzę zdjęcie, aby coś pokazać.

To jest mały dywanik w przedpokoju, kt. mam od dwóch lat. Niki zawsze lubiła na nim przebywać - myła się, kangurzyła chodniczek ten w tle, często tylko leżała na nim. Po zabiegu przez dwa dni, a szczególnie pierwszej nocy, kiedy ją bolało i działały, a może właśnie odchodziły, środki znieczulające Niki cały czas na nim siedziała skulona.
Teraz jakby bała się go dotknąć. Próbuje jak najszybciej przemknąć przez ten dywanik, nawet po tym skrawku podłogi co jest pomiędzy nim a ścianą, albo wprost biegnie galopem w połowie przeskakując. Dziwne to i choć zabawnie wygląda, mnie to nie bawi

Domyślam się, że pomimo iż sama wybierała sobie to miejsce w cierpieniu, to teraz ono chyba kojarzy się je z bólem...
Odsunęłam dywanik dalej od ściany, aby miała jak swobodnie przechodzić. To jest kolejne dziwne jej zachowanie.
Zaczęła mi sikać w dużym pokoju, w rogu, gdzie kiedyś na początku lała

Stosuję dobry odstraszacz, ale trzeba pamiętać, aby co 12 godz. spryskiwać miejsce.
Dzisiaj po raz pierwszy od tygodnia znów spała w nocy ze mną w łóżku, ale ciągle się kręciła, szukała miejsca i ułożenia.
I to chyba wszystko w skrócie.
Teraz to bym chciała tylko ją podtuczyć, wpaść na coś, co będzie sama jadła i od tego przybierała masy. Aby choć do 3,3 kg z dnia zabiegu... To moje marzenie, a jaka będzie rzeczywistość, życie pokaże...
Aniu, zdrowia i sił Ci życzę. Szybko wracaj do formy!