Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon lut 16, 2015 13:44 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Agnieszko :( Nikuniu :(
Cały czas niezmiennie i codziennie chociaż z zaglądaniem tylko ukradkiem :ok: :ok: :ok:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 16, 2015 19:09 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Agnieszko, nie obwiniaj się.
To nie ty jesteś jesteś stomatologiem.
Nie dokładaj sobie do zmartwienia stanem Niki, poczucia winy, które jest kompletnie niezasłużone.

Wydaje mi się, że przy rozpuszczalnych szwach boli gorzej w trakcie gojenia się.
To wszystko jest jeszcze bardzo świeże.
Teraz wygląda to źle, ale musi minąć jakiś czas, żeby była poprawa.

Jesteśmy z wami sercem i myślami.

(piękne kino dla kotów :) )

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 16, 2015 22:17 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Pozytywko,praktycznie jak Ty piszesz,ja nie musze nic dokładać os siebie,bo normalnie siedzisz mi w klawiaturze chyba,hop hop !! :201494

Mimo,ze pozytywka napisała wszystko co chciałam,dopiszę,że fakt,rozuszczalne szwy są o wiele lepsze,w sensie,że się rozpuszczą i po kłopocie,a zwykłe trzeba wyciągać,byłam szyta i normalnymi i rozpuszczalnymi
Normalnymi miałam szytą głowę,rozpuszczalnymi po porodzie.Nie jest to porównywalne co ząbki Skarba pewnie,ale ból faktycznie gorszy przy gojeniu po rozpuszczalnych
Po normalnych,to przy samym wyciąganiu ból jak sk.... no i głowa od samego uderzenia bolała

Po rozuszczalnych to taki rwący ból jest,jakby ktos ciągną za skórę i może tak Skarb czuje,,że ją to rwie
A spróbuj weta zapytac,czy nie zaszkodzi moze jakbys posmarowała dodatkowo delikatnie dziąsełka Nikuni żelem dla niemowląt stosowanym przy zabkowaniu.U nas się sprawdził BOBO Żel,Bardzo fajnie chłodzi.Kiedys dla sprawdzenia jak on działa sobie dziąsło posmarowałam.Taki fajny chłodek,taka ulga wtedy jest

I nie obwiniaj się naprawdę
Nikunia ma życie u Ciebie jak królewna,nie jeden kot nawet z naszych rezydentów moze jej zazdrościć
Jutro na pewno będzie lepiej :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Pon lut 16, 2015 22:51 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Dziąsło po lewej stronie zasłoniła już czarna warga, ale po prawej...
Tam się coś dzieje. Albo stan zapalny od korzenia, albo od kości :( Napuchnięte, jakby sterczące (nie wiem co, bo oglądam to, gdy Niki się oblizuje lub ziewa) i jest ciemno różowe.
Niki to boli i przeszkadza, nawet w piciu wody i tego nie robi. O jedzeniu nie wspomnę. Znów się nie myje.
I do tego ma problem z nosem - to nie jest katar, ale jak chce coś bardziej powąchać, to kicha i jak oddycha, np. podczas spania, to jej bulgocze.
Tak bardzo chciała dziś zjeść kuraka, ale ból nie pozwolił po kilku mlaśnięciach.
Karmię ją strzykawką, na siłę, a to niestety podrażnia to miejsce (praca języka). Właśnie teraz jesteśmy po kolacji i Niki siedzi skulona i cierpi. Boli ją.
Po moim powrocie była dziś radosna, przywitała mnie, poocierała się, pomiauczała.
Teraz siedzi skulona.
Jutro po południu jadę do Wawy. Obejrzą ją, może rtg zrobią. Może w końcu będę wiedziała co jest.

Stosuję, choć to za wielkie słowo, żel na dziąsła. Niki jednak nie pozwala się tam dotknąć.
Zaraz idziemy spać i jak się da to Nikuśkę utulę, jeśli ból nie za silny.

Ciekawa jestem ile ona waży. Ma strasznie zapadnięte boki. Jak spadnie poniżej 3 kg, to chyba nie odbudujemy jej masy.
Dobrze, że chce jeść, tylko że nie może.

A to mój obolały słodziak na drugi dzień po zabiegu w drodze do naszej wet, kt. nawet nie zauważyła, że kot cierpi z bólu (teraz to i ja potrafię to zauważyć).

Obrazek

Obrazek

I ranek po nieprzespanej nocy:

Obrazek
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pon lut 16, 2015 22:56 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

kciuki cały czas
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 16, 2015 22:58 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

to może nie wchłonęła się do końca nić
Ja tak miałam,z jednej strony właśnie nie rozpuściło się do końca i mogłam zapomnieć o swobodnym siedzeniu,bo jak usiadłam,to czułam,jakby mi ktos w środku wszystko rozrywał
A dziąsełka jeszcze bardziej czulsze na ból :( moje biedactwo kochane :(

Obrazek

No i popłakałam się ,tak mi jej żal :(
Utul ja bardzo mocno ode mnie Aguś,niech jej wreszcie przejdzie :ok: :ok: :ok: :ok:


wetka nie zauważyła że kot cierpi ? 8O
ach,nic już.... :evil:
Ostatnio edytowano Pon lut 16, 2015 23:00 przez Myszolandia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Pon lut 16, 2015 23:00 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Dzięki za wszystkie kciuki, dobre myśli i słowa :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Sylwia, no to płaczemy obie.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto lut 17, 2015 22:05 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Niki miała dziś zrobione rtg i pęknięcie żuchwy bez zmian - uff, upadek nie pogorszył tu stanu. Niestety jest stan zapalny i dostałyśmy antybiotyk Marbocyl. Nadal leki przeciwbólowe, te same (Onsior i ew. Bunondol). Dostałyśmy też kotlety dla Nikuśki na 8 dni :) (w końcu wiem co to jest - Duphalyte) i to ma ją postawić na nogi. Czekam na to z wielką niecierpliwością.
Nadal dokarmianie strzykawką, chyba że zacznie jeść, bo ukł. pokarmowy musi pracować, zwłaszcza wątroba.

Niki niestety waży 2,9 kg :placz: popłakałam się, jak to zobaczyłam. Choć i bez wagi widać, że to szkielecik...

Ujmujące jest to, że w drodze powrotnej Niki zamiauczała (tym razem całą drogę tam i z powrotem była cichutka), więc starałam się jechać jednostajnie (był mały ruch) i poprosiłam siostrę, aby wypuściła ją z transportera, bo chce siku. Rzeczywiście zrobiła i siadła obok kuwety i nie wracała do torby. Zatrzymałam się. Zaczęłam do niej gadać, a ona... przyszła do mnie do przodu, aby ją przytulić. Poprzytulałyśmy się i potem grzecznie wróciła do siebie.

Ogólnie mam ciężki czas. Wiele idzie pod górę.
Dzisiaj w drodze powrotnej byłam uczestnikiem (i poniekąd sprawcą) zamykającym mały karambol :? Jako ostatnia wjechałam w samochód, kt. nie wyhamował przede mną. No cóż, ulgi polecą, ale samochód jest ubezpieczony, więc będą naprawy - niewielkie, ale domyślam się, że kosztowne..
Wszystko odbyło się grzecznie i sprawnie i bez policji :) Są i plusy tej sytuacji ;)

Aby tylko Nikuśka stanęła na nogi.

Ona czasami cała drży i przymyka oczy. Drży też tak, gdy ją karmię strzykawka, a wtedy podrażnia sobie językiem dziąsło.
Czy to jest dowód, to drżenie, że ją boli??

Utulę Niki - choć już głęboko zasnęła i wisi mi przez nogi - a sama muszę popracować.
Jutro też jest dzień i będzie lepszy od dzisiejszego i gorszy od pojutrza :ok: i tego będziemy się trzymać.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw lut 19, 2015 9:49 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Biedna ta Twoja koteńka. Trzymam kciuki, mocno. <3

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Nie lut 22, 2015 19:28 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

cały czas podglądam co u Was, ale przez zapalenie oskrzeli które wymęczyło i wymóżdżyło mnie całkiem nie mam weny, żeby coś mądrego napisać :(.

biedna ta mała kochana kocina :cry: serce mi pęka jak czytam. Czy przez te ostatnie kilka dni poprawiło się choć trochę ? Czy te dziąsełka bolą ją chociaż troszkę mniej ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 22, 2015 20:02 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Też mogę tylko regularnie podglądać wątek i bardzo mocno za Was trzymam kciuki :ok: :ok: :ok: , na leczeniu wcale się nie znam i nie mogę niczego doradzić :(
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 22, 2015 21:11 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

pisiokot pisze:biedna ta mała kochana kocina :cry: serce mi pęka jak czytam. Czy przez te ostatnie kilka dni poprawiło się choć trochę ? Czy te dziąsełka bolą ją chociaż troszkę mniej ?
Aniu, ja ciągle płaczę jak patrzę na tą bidę, gdy muszę się wkłuwać w jej obolałą już chyba skórę (ona ma już dość, buntuje się), gdy obserwuję, jak dziwnie się zachowuje, gdy podchodzi do miski z jedzeniem i odchodzi. I myślę sobie, po co usuwałam jej te kły... gdyby to wszystko było wcześniej wiadome...

Myślę, że z dziąsłami jest dobrze. Kiedy ziewa, widzę, że nie ma opuchlizny jak wcześniej. Pozwala się dotykać i głaskać pod bródką, ale jest czujna, gdy zbliżam się do okolic korzenia/pęknięcia żuchwy.
Niki się myje, choć... nie tak jak wcześniej. Często myje przednie łapy i robi to jakoś tak nerwowo. Kiedyś, gdy się myła a ja pomachałam piórkami, przerywała swoją toaletę i zaczynała się bawić. Teraz myje się i nie można jej przerwać, tzn. zwrócić jej w tym czasie uwagi na coś innego. Idzie i co dwa kroki parę razy pociągnie językiem po łapce i dalej idzie i znów się liże. Zastanawiałam się, czy to nie uczulenie, no ale swędziałoby ją również i w innych miejscach. (to jest jedno z jej dziwnych zachowań)
Stan futra jest dziwny. Może nie jest pozlepiane, ale potarmoszone i mniej błyszczące.

Niki jest bardzo słaba. Nie chce jeść. Zawsze wybrzydzała, ale teraz to makabra. Codziennie robię jej różne 3 potrawy, jak dotąd z gotowych karm. Rzadko je sama. Karmię ją strzykawką :( ale zapewne za mało - praca i inne obowiązki.
Surowego kuraka jednego dnia zjadła z wielkim apetytem, następnego już nie tknęła. Za to do wędliny jest pierwsza - dałam tylko, aby sprawdzić, czy w ogóle ma wstręt do jedzenia. No i okazało się, że nie :x
Dzisiaj poprosiłam mamę, aby zrobiła duszone udka kurczaka, bo Niki to lubi. No i je paniusia od trzech godzin, każdą porcję jaką jej dam (zjadła całe 20 g). Zależy mi na tym, aby jadła, cokolwiek, ale aby jadła. Daję jej mięso ze środka, bez smażonego i przypraw.
Czasem je chrupki, choć mamy zakaz na chrupki z powodu pęknięcia żuchwy. To też daję, aby jadła i nie głodowała. Je Hill'sa nerkowego, pasują jej, bo są małe chrupki, a ona je łyka (z powodu braku zębów). Chcę coś znaleźć innego, nie nerkowego, bo to chrupkowa panna, choć przed zabiegiem stosunek zjadanego mokrego do suchego był już 2:1.

Niki jest chłodno, wskazuje na to pozycja spania i wchodzenie w ciepłe, nasłonecznione miejsca (często ma zimne poduszki) a tak nie było wcześniej :( Ale co ją ma grzać? Teraz to już nie tylko boki ma zapadnięte, ale i uda :cry: Dzięki codziennym kroplówkom, nie są aż tak wyczuwalne kości, ale to prawie sama skóra i kości.
Co mogę zrobić, aby podtuczyć nerkowego kota?

Nie odzywałam się tutaj, bo w tygodniu była wielka huśtawka wydarzeń i emocji.
W czwartek myślałam, że stracę Niki.
Wpadałam do niej wciągu dnia, również w czwartek. Od samego wejścia widziałam Niki leżącą w berecie na drapaku i żadnej reakcji z jej strony. Podeszłam, mówiłam i nic. Krzyknęłam z przerażenia, a ona otworzyła oczy.
Tylko otworzyła oczy - na mój krzyk. Dotykałam, mówiłam i zero reakcji dalej. W końcu uniosła głowę i cała drgała (myślałam, że z bólu). Wpadłam w panikę. Zaczęłam wydzwaniać po wetach i in. osobach i nikt nie mógł mi pomóc (człowiek zawsze z problemami jest sam :( takie życie, nie mam na myśli nieżyczliwości ludzi, tak po prostu jest). Nie mogłam nic zrobić, tylko umówiłam się, że popołudniu pojadę z nią na badania krwi.
Po pracy, gdy przyszłam do domu Niki poruszała się po mieszkaniu. Nie było to przywitanie mnie (nie wita mnie teraz w ogóle - myślę, że brak sił i radości oraz dystans z powodu różnych zabiegów, ale ogólnie nie stroni ode mnie), ale przyszła miaucząc. Głupio mi się zrobiło, że wcześniej panikowałam, a teraz kot wygląda inaczej i kontaktuje.
Wyniki są takie (morfologia na pewno zniekształcona antybiotykiem):
Obrazek

Obrazek

Wieczorem na spokojnie zaczęłam analizować, przyczynę takiego stanu. Przeglądałam moje zapiski. Niki w ogóle miała lepsze i gorsze dni po zabiegu. Czasem tak bywa, ale zauważyłam, że spadek formy następował po podaniu Semintry. Daję ją od pół roku. Obniżyła nam wcześniej białkomocz (to jej zadanie). Kontrolowałyśmy ciśnienie, bo niestety jej ubocznym skutkiem jest obniżanie ciśnienia i Niki miała zawsze w normie (u nas nie ma możliwości zmierzenia ciśnienia, robione jest to u dr Neski). Teraz po zabiegu prawdopodobnie b. je obniżyła i Niki nie miała siły normalnie funkcjonować. Nawet sikała mniej, niż przed zabiegiem, gdy kroplówki robiłam co trzy dni (teraz dostaje codziennie, najpierw 150 ml, teraz 125 ml z przeciwbólowym i antybiotykiem i Duphalyte).

Powtórzę zdjęcie, aby coś pokazać.
Obrazek

To jest mały dywanik w przedpokoju, kt. mam od dwóch lat. Niki zawsze lubiła na nim przebywać - myła się, kangurzyła chodniczek ten w tle, często tylko leżała na nim. Po zabiegu przez dwa dni, a szczególnie pierwszej nocy, kiedy ją bolało i działały, a może właśnie odchodziły, środki znieczulające Niki cały czas na nim siedziała skulona.
Teraz jakby bała się go dotknąć. Próbuje jak najszybciej przemknąć przez ten dywanik, nawet po tym skrawku podłogi co jest pomiędzy nim a ścianą, albo wprost biegnie galopem w połowie przeskakując. Dziwne to i choć zabawnie wygląda, mnie to nie bawi :(
Domyślam się, że pomimo iż sama wybierała sobie to miejsce w cierpieniu, to teraz ono chyba kojarzy się je z bólem...
Odsunęłam dywanik dalej od ściany, aby miała jak swobodnie przechodzić. To jest kolejne dziwne jej zachowanie.

Zaczęła mi sikać w dużym pokoju, w rogu, gdzie kiedyś na początku lała :( Stosuję dobry odstraszacz, ale trzeba pamiętać, aby co 12 godz. spryskiwać miejsce.

Dzisiaj po raz pierwszy od tygodnia znów spała w nocy ze mną w łóżku, ale ciągle się kręciła, szukała miejsca i ułożenia.

I to chyba wszystko w skrócie.
Teraz to bym chciała tylko ją podtuczyć, wpaść na coś, co będzie sama jadła i od tego przybierała masy. Aby choć do 3,3 kg z dnia zabiegu... To moje marzenie, a jaka będzie rzeczywistość, życie pokaże... :)

Aniu, zdrowia i sił Ci życzę. Szybko wracaj do formy!
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 22, 2015 21:31 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

Nikuśku, Agnieszko, myślę o was codziennie
czujcie się wymiziane, bo co mogę więcej
:201461
mocno zaplatam kciuki, żeby Niki coś mocno zasmakowało i żeby zaczęła jeść
eh

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 22, 2015 22:00 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

I ja za Was mocno trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
moja Miśka nieraz zrobi minki jak Niki ,wtedy intensywniej o Was myślę i mocniej trzymam :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Nie lut 22, 2015 22:05 Re: Niki FeLV+ i PNN - nadal kocha życie :) walczymy z bólem

:ok: :201461

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alfanel i 18 gości