Dzięki
Jak to długo na złe nie trzeba czekać.
Chciałam napisać, że mi kota podmienili, bo Niki zrobiła się baaardzo miziasta. Wystarczy, że się zatrzymam przy niej przechodząc i wyciągnę do niej rękę, ta ociera łebkiem, kładzie się i wywala brzuszek do miziania. Sama też ciągle tarza się po dywanie i nawołuje wzrokiem, aby podejść - nie da się temu oprzeć

Może to leki na bazie morfiny?
Ale przed chwilą, gdy weszłam do kuchni, aby przygotować kolację Niki, ta nie wiadomo kiedy wpadła za mną z radosnym mrau i chciała wskoczyć na parapet, ale jej się nie udało i spadła na niżej stojące puste butelki i papier

zwiała szybko do przedpokoju, a potem na łóżko. Oblizywała się, ale mam nadzieję, że ze strachu i nic sobie nie zrobiła, bo dałam jej po chwili jedzenie i jadła oblizując cały pyszczek.
Ale mi napędziła strachu.
Dzisiejszy dzień był super. Słońce od rana i nasze dobre humory. Cały prawie dzień spędziłyśmy z Nikuśką razem, na miziakach, głaskaniu do i przez sen i na króciutkiej zabawie z piórkami, ale panna za bardzo zaczęła dokazywać.
Drań ociera teraz główką o wszystko o co się da

i kładzie się obok nogi od ławy i robi przewrotki z lewej na prawą i na odwrót, a ja wyciągam rękę na asekurację, bo boję się, że uderzy w tą nogę pysiem.
Świra albo choroby nerwowej dostanę.
Ale idzie ku dobremu

u Nikuśki, bo u mnie to jeszcze nie wiem
Z lecznicy (tej warszawskiej, dr Neski) dzwonią do mnie codziennie. Wczoraj dwa razy i dziś i w poniedziałek się zapowiedziały.
Nawet sprawdzały, czy udało mi się bez problemów wenflon wyjąć

Szkoda, że tu na miejscu popsuła mi się pomoc medyczna.
I baaardzo tęsknię za naszą pierwszą panią doktor, za panią Magdą. Nie będziemy miały już takiego lekarza...
Dr Neska przypomina mi ją trochę w obejściu ze zwierzęciem. To że interesuje ją wszystko, a nie tylko wycinek, z którym przychodzę. Jestem u niej raz na 3-6 m-cy, a po wizycie wiem więcej, niż po kilku wizytach razem tutaj na miejscu. I Niki jest obejrzana z zewnątrz i od środka, wymacana, ważona, a ja wypytana o najróżniejsze rzeczy. Moje pytania nie zostają bez odpowiedzi, a gdy mam jakieś obiekcje lub chcę czegoś innego, niż doktor zaleci, idzie na kompromis lub na moje z jej sugestiami. I to mi się podoba.
Nie uważam, że jest absolutem, bo tak samo jest wśród ludzkich lekarzy, jak i innych specjalistów.
Mojego ginekologa np. nie zamieniłabym na nikogo, a moja koleżanka przez niego straciła dziecko. Nie powiem, że jest najlepszy, ale mi pomógł, jak nikt inny. Jak dotąd jestem z niej zadowolona.