Moja Fotka wyskoczyła przez okno 30 lipca, wróciła 7 października... Robiłam to samo, co Ty - wieszałam ogłoszenia, szukałam jej w najdziwniejszych miejscach, w Celestynowie też - wszystko na nic, nie zadzwonił nikt, przez dwa miesiące nie miałam o niej absolutnie żadnej informacji.. Bałam się, że zdziczeje, bo to była dość bojaźliwa kotka, niespecjalnie lubiąca obcych, akceptująca tylko nas... Aż pewnego dnia zjawiła się - potwornie brudna, straszliwie chuda i zapluta

, ale cała i zdrowa:)
Myślę, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że w nocy Racuch stołuje się w pobliżu domu. Zapewne jest wystraszony i dlatego w dzień się nie pojawia. Dobrze, że zima jest łagodna...
A co do wiary we wróżki - szwagierka znajomej uwierzyła (powiedziała jej to sprawdzona super wróżka), że zostanie żoną obrzydliwie bogatego faceta i wyjedzie za granice, w związku z czym baba odrzucała co i rusz oświadczyny bardzo fajnego Gienia, z którym mieszkała 17 lat(!) i który ją wręcz uwielbiał. Ale ona (nie pracując, bo Gienio nieźle zarabiał) czekała na tego milionera i efekt był taki, że Gienio udał się na tamtą stronę, a ona musiała wynosic się z ogromnego gieniowego mieszkania, bo w swietle prawa dla Gienia był obca i dostała figę z makiem... Więc niech sobie różne Matuszki ględzą, co chcą - Ty rób swoje

I sugeruj się tym, co piszą tu dziewczyny, a nie opinią wróżki Blagi
Dodam, że myślę o Twoim kocie i łażąc po Otwocku rozglądam sie na boki...