Oczywiście plan odwykowy od mięsa legł.
Jedzą mięso.
Dużo mięsa i to różnego.
Miski po nocy lśnią a mało nie pakuję .
W okolicach godz. 20 karmię wieczorowo.
Prawie 2 kg wołowiny (troszkę podjada parter ) a w nim 2 żółteczka ,1 kg siekanej piersi ,
obowiązkowo 4 bieluchy .
A o 10 rano miska lśni jak lustro ,jak karmię przed 7 to może garść resztek uzbieram
Śniadanie to 10 saszetek dziecięcych i 3 dorosłe ,dzieciaki i tak wszędzie wyniuchają nie swoje żarło.
Ale o 20 też dno w miskach lśni.
Suche się suszy ,suchego się nie jada.
A dzieciaki jak przecinaki ,jedynie mamcia jak balonik
Na szczęście zdrowe
i o to chodzi ,
gdyby nie te adopcje

co ich nie ma
