Hej hej Kochani
No jestem wreszcie i na prawdę obiecuję poprawę

Nawet nie przypuszczałam, że praca mnie tak wciągnie... + dojazdy i te 12h poza domem.
Zwykle jak wracam to zaglądam na fb, patrzę co się dzieje w fundacji (i tak jestem do tyłu) i padam spać

U nas na prawdę w porządku

Praca... jak to praca, męcząca ale dająca satysfakcję

Mogę i narzekać i chwalić

Teraz miałam maraton 12 dni bez przerwy, wliczając fundacyjną niedzielę

Dziś w sumie pierwsza sobota na luzie

Kocurki zdrowe i generalnie wszystko u nas super

Idealnie znoszą te 10-12 godzin same w domu, witają mnie z donośnym miau i mam jednego po drugim na kolanach jak tylko na chwilkę usiądę do kompa

Teemcio nie siusia poza kuwetką

Niestety dalej domaga się ssania, ale już mniej niż wcześniej

Poza tym Teemo to mój żywy budzik... jak tylko usłyszy, że włącza mi się melodyjka o 5.45 w komórce (szum fal przed budzikiem) to mam go na głowie... liże mnie po buzi i pomiaukuje "wstawaj ! miziaj, daj jeść i szuruj zarabiać na moje jedzonko ! "

Muszer też zrobił się niesamowitym przytulaskiem, codziennie jak kładę się spać mamy swój rytuał miziania i drapania

Z moim zdrowiem też lepiej

Tak więc podsumowywując jest na prawdę OK i tylko tak dalej !!!
No wiadomo... w pracy wzloty i upadki, raz wracam cała "hepi" a czasem z płaczem na końcu nosa... no ale wiadomo, takie życie

Działam dalej w Stawiamy Na Łapy

W zeszłą niedzielę kwestowaliśmy w Galerii Kraków z okazji dnia kota a za tydzień będę w Leopardusie na Zakopiance
Hmm co jeszcze z nowości... aha, przeszłam na dietę wegetariańską już na stałe i... zamówiłam sobie wzór nowego tatuażu... będzie to podobizna Muszu w kwiatach

Planuję sobie go zrobić z boku ciała, ale termin odbioru wzoru mam dopiero w kwietniu

(wiem, zakręcona jestem)

Już wlepiam fociachy

(klik by powiększyć)
Teemó



I Mó


Troszku mu się przytyło w zimie...
