Zatrucie raczej to nie jest, pytałam, czy może coś u mnie zjadł.To nie to.Mógł już być zainfekowany, kiedy do mnie trafił i to się rozwinęło.Miał powiększony węzeł chłonny z lewej strony.Nic, trzeba czekać do środy.Miałam kiedyś Sonię, kotkę, która umierała, miała temperaturę, której nie pokazywał termometr, drgawki, mdlała mi, z bólu siusiała pod siebie, wymiotowała, była w strasznym stanie.Wetka zadała mi pytanie, czy skracamy jej cierpienia, czy próbujemy.Długo to trwało, ale wyzdrowiała, mieszka w Krakowie i jest cudna.Może i Fredziowi się uda.To taki kochany koci chłopczyk.
Dziękuję Wam za kciuki
Obserwuję pozostałe koty, ale mają się dobrze.Nic, jakoś muszę wytrzymać do środy popołudniu.
Reniu, tak.Lecznica otwarta jest od 8-20-ej, a w nocy ktoś tam jest.Sporo zwierząt mają w szpitalu, musi ktoś ich doglądać.