Marcelibu pisze:Cosia gabarytami przypomina Czitkę

.
Tak, tak - oczywiście - tak usiadła.
A pamiętam taką zwiewną koteczkę

.
Ja mam koty dobrze odżywione
Idzie bieda, będą miały z czego zrzucać. Jak przyjdzie jeszcze większa, to wypuszczę wszystkie, myszy w dzielnicy dostatek, te moje w ogrodzie wszystkie już wyjedzone, ptaszki przepłoszone, no po prostu pustostan gastronomiczny.
Ale tak serio, to upasłam
Usiłuję z tym walczyć, niestety kiepsko mi idzie. Kilka miseczek, wszędzie coś, Balbisi ostatnio trzeba podawać na stole (bo tam Mić nie zagląda), Czitka lubi w pozycji leżącej przy kominku, Cosia rąbie równo wszystko wszędzie i po garkach jeszcze szuka, a Miciu ponieważ jest teoretycznie na diecie nerkowej, to jest cały czas głodny, ale wybredny. On by chciał po tych suchych trocinach coś baaardzo dobrego i dostaje, ale zaraz potem różne wyłapywacze fosforu, jogurty, mleko, według życzenia. Tym sposobem bez przerwy przebywam w pozycji kucanej podającej jedzenie albo kuwetkowej i mam co chciałam, czyli paskudne zwyrodnienie kręgów szyjnych, zastrzyki we mnie walą, końca nie widać.
Jakoś to będzie, zapewne gorzej

I zimno. Dogrzewam pokój klimą, co bardzo Balbusi odpowiada, bo wyro pod klimą właśnie. Siada i wyje patrząc do góry. No włącz to, natychmiast! A potem plaża, dzika plaża, koła do góry, brzuchol na wierzchu i niech ktoś spróbuje wskoczyć obok niej!
Byle do wiosny, może zakwitnę
