» Nie sty 25, 2015 15:08
Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze
Witam
Kropkę mam od 8 miesięcy, dostałam ją kiedy miała zaledwie 5-6 tygodni i odtąd była sama. Szczerze powiedziawszy nie chciałam za bardzo drugiego kota bo i z jednym miałam sporo roboty, jednak stwierdziłam że Kropka zasługuje na towarzystwo.
Bałam się bardzo, bo ona od początku była sama, raz spotkała swoją siostrę po 2 miesiącach niewidzenia się i reagowała strachem, tamta chciała podejść i się przywitać, natomiast moja jeżyła się i uciekała.
Szukałam kotki na olx, żeby była w podobnym wieku no i trafiłam na ok. półroczną kotkę. Naczytałam się sporo internetowych mądrości na temat wprowadzania kota i pojechałam ją odebrać.
Wniosłam ją do osobnego pokoju i wypuściłam. Rezydentka miauczała pod pokojem, nowa miauczała w pokoju. Jak jej chciałam coś zanieść do pokoju to Kropa się tam pchała, w końcu wzięłam ją na ręce i wniosłam. Siedziała na rękach i burczała/warczała, trochę się wyrywała. Nowa skorzystała z okazji i wyszła zwiedzać resztę mieszkania, teraz Kropa zaczęła się mocniej wyrywać z rąk. Stwierdziłam, że ją postawię i będę przytrzymywać, nie było źle, nie rzuciła się, w końcu ją puściłam całkiem. Nowa chodziła i nic sobie nie robiła, rezydentka za nią i burczała/warczała, kontaktu fizycznego nie chciała choć nowa próbowała do niej podejść. W sumie tak minął pierwszy dzień.
Drugiego dnia nowa praktycznie nie wychodziła (jest bardzo strachliwa, do tej pory boi się wszystkiego co nowe), ale jak wyszła to znów Kropa łaziła za nią, ale już nie burczała. Kiedy tamta jadła Kropa próbowała ją powąchać, jednak kiedy tylko nowa się odwróciła, to Kropa wycofywała się. Zaczęły się też trochę ganiać, albo raczej nowa (Pianka) ganiała rezydentkę.
W następnych dniach coraz bardziej Kropa się przyzwyczajała do nowej sytuacji, całkiem przestała burczeć, podchodziła coraz bliżej. Pianka, wydaje mi się, że lepiej zniosła to całe połączenie.
Teraz, po 3 tygodniach, sytuacja wygląda mniej więcej tak, że koty jedzą razem, często z jednego talerza, bawią się razem, czasem się poliżą, kilka razy spały koło siebie. Pianka jest bardzo kolanowa, i chyba szuka tego kontaktu, natomiast Kropka lubi niezależność, przychodzi na mizianki, ale na kolana nie wejdzie, więc i chyba w kontakcie z Pianką woli zachować przestrzeń.
I teraz pewne wątpliwości...
Koty ganiają się (najczęściej oczywiście w nocy... mam nadzieję że moja sąsiadka z dołu jest przygłucha, jeszcze się nie skarżyła) i czasami mam wątpliwości czy to zabawa czy walka. Kropa goni i kiedy dobiega do Pianki to zatrzymuje się lub ją przeskakuje, natomiast Pianka jak goni i dogoni to gryzie Kropę (w ogon, zad, nogę), wtedy dochodzi do zapasów, nie ma warczenia czy buczenia, ale w trakcie słychać miauknięcia (rozumiem że kiedy którąś zaboli). Zczepiają się i próbują gryźć, tylnymi nogami kopią, wygląda to podobnie jak na filmiku AniaU, chociaż nie aż tak agresywnie. Kropa macha ogonem nerwowo, ale nie tuli uszu, nie jeży się. Natomiast Pianka na odwrót, ma położone uszy, czasem się zjeży, ale nigdy nie macha ogonem nerwowo.
Krew się nie leje, sierść też raczej nie fruwa. Poza tymi momentami nie biją się i nie atakują znienacka, nie pacają się też łapkami.
Czy powinnam ingerować, czy zostawić je niech się ugadują?