Dostałam sygnał od Praksedy, że powstał taki wątek. Niektórzy wiedzą o moich poszukiwaniach dzikiej kotki Ogryni. Pięciomiesięcznych, ale zakończonych sukcesem.
Ktoś tu pisze o delfince. W moim przypadku, nie umniejszając Jej umiejętności, nie sprawdziły się próby niekonwencjonalnych metod poszukiwawczych, być może dlatego, że Ogrynia zaginęła z miejsca, do którego przewiozła ją delfinka tuż po mistrzowskim złapaniu w miejscu karmienia, czyli na ulicy. Za co będę Jej wdzięczna do końca życia.
W przypadku Ogryni więcej pomógł mi jasnowidz, który wskazał mi, jak mi się wtedy wydawało, miejsce mało prawdopodobne, gdzie kotka wędruje. Dla mnie najważniejsze było to, że wbrew temu co "wychodziło" delfince, kotka żyje i że wiem, że we wskazanych przez jasnowidza miejscach muszę powiesić ogłoszenia. Tak też się stało. I dzięki wieszanym tam i stale uzupełnianym ogłoszeniom, Ogrynię odnalazłam. Od tamtej pory nabrałam szacunku do jasnowidzów.
Historia moich poszukiwań jest opisana od początku do końca na tym forum.
viewtopic.php?t=134159Bazując na moich doświadczeniach i po tym, gdy zwracało się już do mnie sporo osób z prośbą o radę i pomoc w poszukiwaniach zaginionych kotow, opracowałam swoistą instrukcję pt. Jak poszukiwać zaginionego kota. Moje rady/podpowiedzi pomogły w odnalezieniu kilku kotów. Wklejam tutaj tę instrukcję, oby pomogła. I niech tu będzie na tym forum, może jeszcze kiedyś się przyda, aczkolwiek nikomu nie życzę, aby musiał z niej skorzystać.
Motto: KOT GINIE TAK NAPRAWDĘ WTEDY, GDY PRZESTAJE SIĘ GO SZUKAĆ.
W pierwszych chwilach, przez kilka dni szukanie powinno polegać na stałym przeszukiwaniu terenu w pobliżu miejsca zaginięcia. Kot, zaraz po zaginięciu, mocno wystraszony jest gdzieś blisko. Najlepiej szukać nocą, nad ranem - wtedy gdy jest niewielki ruch. Trzeba zaglądać pod każdy krzak, każdy samochód, zaglądać w piwniczne okienka, nawet we wnęki tam gdzie okienka są zamknięte. Rownież na klatkach schodowych pobliskich domów, w piwnicach lub pod ich drzwiami, w tym własnego. I wołać kota, znajomy głos pozwoli mu poczuć się nieco bezpieczniej i zniechęci do wędrowania. Wystawić też jedzenie. Bo gdy kotek zrobi się głodny, zacznie wędrować w poszukiwaniu jedzenia. Wtedy szukanie go będzie trudniejsze, bo będzie musiało objąć znacznie większy teren.
Również porozwieszać ogłoszenia i reagować z rozwagą, żeby kota nie przestraszyć, na każdy sygnał. W ogłoszeniu musi być kolorowe zdjęcie kota, trzeba też obiecać NAGRODĘ za pomoc w odnalezieniu kota i podać np. kwotę, bo to działa na wyobraźnię ludzką, w tym na okolicznych meneli, którym na pieniądzach będzie zależeć.
Nawiązać kontakt ze wszystkimi okolicznymi karmicielkami. Trzeba pytać ludzi wychodzących z budynków, spacerujących z psami, dozorców. Tam, gdzie trudno jest nawiązać kontakt, można zaobserwować miejsca gdzie stoją puste lub pełne tacki z jedzeniem dla kotów i zostawić tam kartkę ze swoim numerem telefonu. Np. przyciskając ją kamieniem.
Gdy minie kilka dni, a kot się nie odnajdzie, trzeba kontynuować rozklejanie ogłoszeń w coraz większym oddaleniu od miejsca zaginięcia, nawet w miejscach które wydają się być nieprawdopodobne, że kot tam mógł dotrzeć. I co najmniej raz na tydzień kontrola czy wiszą, a zerwane uzupełnić. Mogą to robić także znajomi, niekoniecznie właściciel kotka. Ponadto wręczanie ulotek z numerem telefonu i opisem kota ludziom. Spacerującym, biegającym, czekającym na przystankach. Jeśli w okolicy sa domy jednorodzinne, wrzucać ulotki do skrzynek pocztowych, dobrze też wrzucać do skrzynek pocztowych w blokach. Poinformować o poszukiwaniach napotykane dzieci. One obserwują i reagują i już kilka razy dzięki dzieciom koty odnaleziono. Cały czas trzeba reagować na wszelkie sygnały od ludzi.
Dobrze jest wieszać ogłoszenia na przystankach autobusowych. Wprawdzie nie wolno i pewnie będą zrywać, ale nie słyszałam jeszcze nigdy o ukaraniu kogokolwiek za ogłoszenia o poszukiwanych zwierzetach.
To jest w zasadzie wszystko co można robić i co TRZEBA robić.
Tak ja znalazłam swoją kotkę, po 5 cięzkich m.in. zimowych miesiącach, bardzo daleko od miejsca zaginięcia i jeszcze inne osoby, m.in. te, którym osobiście pomagałam w rozklejaniu ogłoszeń. W przeciwnym razie szanse na odnalezienie kotka będą niestety niewielkie.
Trzeba też być przygotowanym na to, że do złapania kota potrzebna będzie klatka łapka. Warto się w nią na wszelki wypadek zaopatrzyć. Kot, który zaginął zwykle jest bardzo wystraszony. A już szczególnie taki, który był kotem niewychodzącym. Zachowują sie tak, jakby swego właściciela widziały po raz pierwszy na oczy, potrafią uciekać jak od obcego.
Teraz o ogłoszeniach
Po pierwsze potrzebna będzie duża ilość wydrukowanych ogłoszeń. Dodatkowo pineski, młotek lub pistolet tapicerski i dużo taśmy klejącej. Każde ogłoszenie powinno być w plastikowej koszulce, dodatkowo zaklejonej taśmą od spodu. Wieszamy tak, że "wlot" do koszulki jest na dole. To ochroni przed deszczem i wilgocią. Wypraktykowane. Instrukcję wieszania podam na końcu.
Jak napisałam wcześniej, robimy zrzutę na nagrodę. Jak najwyższą. Minimum to 500 zł. Informację o nagrodzie wyróżniamy w ogłoszeniu tak, żeby biła po oczach. Wtedy niemal każdy ją przeczyta. Nagroda za pomoc w odnalezieniu. Ale nie za złapanie, ponieważ łapanie to nie jest prosta sprawa. Bo kot będzie mógł się nawet po jego zlokalizowaniu zachowywać tak, jakby was nie znał.
Dobrze jest powiesić ogloszenia na przystankach autobusowych. Choć nie wolno, to zanim je zerwą, będą tam przez jakiś czas. Też trzeba je uzupełniać. Ja to robiłam raz w tygodniu. Tam gdzie w pobliżu przystanku rośnie jakieś drzewo, lepiej jest jeszcze dodatkowo powiesić ogłoszenie na tym drzewie, ale tak je umieścić, aby osoby idące na przystanek musiały je zauważyć. Takie ogłoszenia trzeba przypinać pineskami albo pistoletem tapicerskim. Trudno je bardzo zerwać.
Pozostałe trzeba najpierw przyklejać taśma z góry na dól, a potem te pionowe końce oklejać w poprzek, a najlepiej okręcać dookoła taśmę. Wtedy też jest je trudno zerwać.
Szukanie zwierzęcia to jest bardzo ciężka praca. Jednak nie wolno się poddawać, tylko konsekwentnie działać. Stale uzupełniac ogłoszenia. Ponadto wrzucać ludziom do skrzynek pocztowych, jeśli pozwolą powiesić w sklepach, przychodniach weterynaryjnych. Wszędzie gdzie się da i gdzie i pozwolą.
Tam gdzie ogłoszenia będą wieszane ponownie po pewnym czasie, trzeba pisać, że kot jest NADAL poszukiwany, zeby ludzie wiedzieli, że ogłoszenia dotyczą tego samego kota, że jeszcze nie został odnaleziony.
Dodam, że sama odnalazłam po 5 miesiącach dziką uliczną kotkę, chyba jako jedyna w Polsce. W Warszawie, wiele kilometrów od miejsca zaginięcia. Pomogłam moim doświadczeniem w kilku przypadkach w odnalezieniu kotów domowych. Dodam jeszcze, że zanim zaczęła się moja przygoda z Ogrynią, udało mi się złapać podwórkową kotkę, którą gnębił sąsiad. Zabrałam ją do domu, żeby ocalić. I uciekła mi przez okno, zabezpieczone siatką tylko do połowy wysokości. Niestety, o kotach nie miałam wtedy pojęcia, zawsze w domu były psy.
Złapałam ją po kilkunastu godzinach na podwórku (jak napisałam w instrukcji, kot przez kilka dni siedzi w pobliźu) gdy grzechotałam pudełkiem z jej ulubioną suchą karmą. Tak robiłam w domu i ona na ten dźwięk i z powodu głodu przyszła do mnie.
Może i w tym przypadku jest coś, co może Racucha zainteresować. Proszę też pomyśleć o walerianie.
Bardzo słuszna jest uwaga ASK@. Ogłoszenia w lecznicach. Tam bywają kociarze. Będą się rozglądać.
Zaznaczyłam wątek. Jeśli będziesz opisywała swoje działania, może w trakcie przyjdzie mi jeszcze coś do głowy.