» Sob sty 17, 2015 14:54
Re: Pani chora na raka-prośba o karmę dla zwierząt k/Serocka
mgj - bardzo dziekuje !
Bardzo doceniam wiadomości od Ciebie, Może istotnie warto uderzyc w kilka punktów naraz ?
Miło ,z e zadałaś sobie trud sprawdzenia niektórych informacji
Specjalnie jednak unikałam sytuacji ,z e pod pismem podpisuje się jedna osoba.
To jest tak ,ze każdy narzeka ale ogalda się ,że pismo napisze ktos inny i wszelką odpowiedzialnośc i konsekwencje weżmie na siebie
Jak jest sukces -to dobrze .Ja braw nie potrzebuje (aureola zwycięstwa nie musi nade mną świecić )
Robie niektóre rzeczy bo tak czuje i przynajmiej próbuje coś zrobic .
Pojedyńczy podpis może ściągnać na głowę czyjąs zemstę .Niestety,,nieciekawi "ludzie maja tą dzierażawe i dlatego trzeba było szeregu podpisów.
Jak brak reakcji instytucji lub wynikaja kłopoty lub odmowa to reakcja ludzi bywa czesto przykra.
Wiem to bo juz to przerabiałam.
Jak zorganizowałam akcje zbierania śmieci i zwołałam do tego wszystkich mieszkańców którzy wyjatkowo jednogłośnie do tego przystapili było OK.( nadmieniłam juz ,z emieszkam jtu cały rok i jak znkaja liście -widać wszystko)
Zebralismy 50 worów smieci.Sami posprzatalismy bez proszenia władz nasza ulicę .
Niby wszyscy zadowoleni i zintegrowani.Nawet napisano o tym w lokalnej gazecie gminnej doceniajac nasza inincjatywę.
Niedługo potem wynikła sprawa pewnego mieszkajacego tu faceta który wyadoptował dwa psy od gminy.
Zwierzeta chodziły samowolnie po całej okolicyRozrywały worki ze śmieciami.Wdzierały się na posesje,Wynikało to z ch z głodu i niedopilnowania
Facet całkowicie uchylał się od odpowiedzialności za zwierzaki.Wyadoptował psy od gminy bo ktos mu powiedział ,z e dostanie na nie pieniadze.
Wiem to. bo rozmawiałam z osoba wydajaca mu psy.Gmina jednak zapewnia jedynie szczepienia i sterylizacje i facet zamiast spodziewanej kasy zawiódł się
Starałam się cos z gmina załatwic w sprawie wyzywienia zwierzat ale bezskutecznie. Psy zczeły wdzerac się na posesje podkopujac pod siatka ,a u mnie atakowac koty.
Wszyscy się bali swobodnie biegajacych głodnych zwierzat lecz niewielu odwazyło sie interweniowwć.
Ich,,własciciel" to klasyczny menel.Nie pracuje i do żadnej pracy się nie garnie..Zaniedbany dom i cała posesja .Od samego poczatku kiedy tu zamieszkał był mieszany w kradzieze których dziwnym trafem policja nie mogła mu udowodnic ,( wszystkie drogi prowadziły do niego.) Przez lata nic nie gineło a z pierwszym rokiem jego pobytuznikały wszelkie metalowe przedmiot z ogrodów,(złom ) drewno opałowe,dokonano dwóch włamań
Jedna z niedzielnych działkowiczek dowodziła ,z e pieski są niegrozne bo co tydzień karmi je przez płot (!!!) Dawała facetowi kasę na ich utrzymanie która blyskawicznie przepijał -mieszkam tutaj to widziałam jak balował ..po wypłacie " Na szczęscie dawała tez worek z sucha karmą. opowidaala komu sięda ,z wszczynam nieuzasadniona sprawę.
A ja byłam ta złą bo się czepiam,bo znajduje problem Ludzie nie chcieli się wtracać, bojac sie o swoje mienie .
Po licznych interwencjach w gminie i moich propozycjach aby gmina choc zorganizowała przeterminowana zywnośc dla tych psów zaproponowano ,z e moga dac zlewki z pensjonatów ale ktoś (w podteksie- ja) powinnam facetowi je dostarczyć. Menel (tylko tak go nazywam ) odmówił ,z e nie chce i taka forma go nie interesuje. Odkryłam ,z e psy nie maja ani bud i cały rok śpia na tarasie .Poprzednio, w przeciagu roku po zimie zdechłymu poprzednie dwa psy -tylko ja nie sadziłam ,z eon ich do domu nie wpuszcza na noc-nawet do garażu .
W końcu doprowadziłam do postwienia bud .Samo sklecenie ich to za mało. Ich jakośc była taka ,z e jak pies wychodził to eternitowy dach na niego spadał.
Były zbite z tektury!! bez jakiegokolwiek ocieplenia. W końcu chcac miec spokój od strazy gminy przywizał psy na łańcuchach to tych zimnych bud. Po kolejnych telefonach do straży facet ścignął z elewacji kawał styropianu i przybił do bud. Teraz w oczach straży nie było juz o co czepiać. Walczyłam o kojec Proponowałam ,z e zbierzemy sie z sasiadami i ten da kawałek siatki,inny bloczki czy trochę cementu.Posesja duza -miejsca starczy-nie.Śmiał mi sie w oczy sie ,z e on się na budowlance nie zna
W rezultacie doprowadziłam ,z e sąsiadka zaadoptowała jednego psa-suke .
Drugi pies niestety zginał pewnego dni z przed budy w czasie gdy byłam w szpitalu Co z nim zrobił-nie wiem Próbowałam dociec -bez skutku.
I wtedy to przekonałam się jaka tu panuje ,,solidarnośc"
Wszyscy widzieli ,z e zwierzaki głodne,bez bud ,chodzą stale samopas,rozrywają wystwione śmieci lecz tylko nieliczni odważyli sie odezwac w tej sprawie czy zebrac się na worek karmy. Powiadomiłam ponadto dzielnicowego ale ten miał to w d........ wiadomo nawet mandatu nie ma z kogo zerwac więc nic nie będzie ztego miał.
Jednym słowem potrzebowałam zgody wszystkich
Wiem ,z eten tekst był nie zwiząny zobecna sprawąale tylko przypomnił mi poprzednią sytuacje ,z e pod sprawa niech podpisuja się mozliwie wszyscy zainteresowani