» Pt sty 16, 2015 15:43
Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)
Nie, nie, wet nie kazał mi go uśpić, powiedział żeby go wynieść z powrotem do piwnicy, do matki (która jego zdaniem go zaraziła) z piwnicy koty nie wychodzą na zewnątrz, przynajmniej na razie. Natomiast potem dodał, że właściwie kota powinno się uśpić, (do czego on nie namawiał, ale tak powiedział) ponieważ jest to choroba zaraźliwa, nie ma na nią lekarstwa, kot może umrzeć w męczarniach a do tego zaraża inne koty. I teraz nie wiem - narażać moje koty? Zanieść go do piwnicy i szukać domu (ktoś weźmie takiego kota?), przeprowadzić inne badania. Kot objawów nie ma, z tej piwnicy przyniesiony ani jednej pchły nie miał, kał bez robaków, je sporo, jest hałaśliwy, no czasem miewa lekko biegunkowe kupy, ale tak wszystko wygląda dobrze. Tylko ten dzisiejszy test i nieżyjące rodzeństwo znalezione w piwnicy.
Pytasz o test. Wyglądało to tak, Ja Karolka musiałam obrócić pupą do weterynarza i on pobrał jakimś patyczkiem z odbytu próbkę do badania. Wcześniej miał Karolek jeszcze z łapki pobieraną krew. I wyobraź sobie, że początkowo weterynarz mówi - wszystko jest ok, nie ma białaczki itd. Ja już szczęśliwa, chwilę rozmawiamy, weterynarz się zbiera do domu, nagle spojrzał jeszcze raz na jeden z tych testów i tam zaczął wychodzić czerwony (chyba?) pasek. Weterynarz stwierdził, że jest ten pasek słaby, ale jest i to znaczy, że kot na FIP. Resztę opisałam - nie znam się na tym wcale, niestety, dlatego pytam, bo sytuacja została przedstawiona dramatycznie. Mam zrobić dezynfekcję podłóg, wyrzucić szmatki na których spał, zabawki, którymi bawił np. tunel z piłeczką co się da wyprać, resztę wyrzucić, a kot NATYCHMIAST do piwnicy. CAŁKOWITA jak najszybsza izolacja od moich kotów.