Franek miał bardzo dobre wyniki krwi, dzięki czemu 23.01 został wykastrowany, a 24.01 trafił na DT do Wiolki06. Ogromne jej dzięki za danie mu tej wspaniałej szansy!

Pierwsze relacje są bardzo dobre:
wiolka06 pisze:Franuś już jest u mnie![]()
To przeuroczy miziasty kot![]()
Nie mogę zrozumieć jak takiego pięknego i miłego kota można wyrzucić z domu
wiolka06 pisze:Zero stresu.Przyjechał poobwąchiwał wszystkie kąty.przyszedł się pomiziać,schrupał pare chrupek,napił się wody i znowu przyszedł się pomiziać![]()
Totalny luzak
wiolka06 pisze:Dziękuję w imieniu kociastych![]()
Franio jeszcze ma kiepskie futro ,w oczach robią mu się śpiochy,i ma tłustą sierść wokuł uszu
-------------------------------------------------------------------------------------
Franek zaczął się pojawiać w okolicy domu mojej ciotki jakoś w zeszłe wakacje. Trudno go było spotkać, pojawiał się późną nocą albo bladym świtem i wyjadał resztki z misek "tarasowych" kotów.
Z czasem zaczął się pojawiać coraz częściej, ale i wyglądać gorzej - śluzy w oczach, katar, lekkie wychudzenie. Po zeszłej zimie odkuł się, był coraz śmielszy, od tych wakacji bywał już regularnie na karmieniu "tarasowych" kotów, chociaż nie zaprzyjaźniał się z nimi nadmiernie i zawsze czekał, aż kocice-gospodynie pierwsze się najedzą.
Obecnie daje się głaskać "swoim" osobom. Nie jest ufny wobec obcych, ale nie jest też tak płochliwy, jak na początku. Na pewno był kotem domowym, bardzo lubi głaskanie, próbuje pakować się do domu, zna transporter.
Wczoraj ciocia zawiozła go na badania przed kastracją i przeleczenie z kociego kataru, który znowu wrócił na zimę. Zrobiła badania krwi i testy, które pokazały białaczkę. Lekarz ocenił go na ok. 8 lat, ale to prawdopodobnie kwestia gorszego wyglądu zębów przy białaczce, ile ma naprawdę nie wie nikt. Ale czy ktoś trzymałby sześć lat kota bez kastracji? Zakładamy, że bezdomny jest od ok. półtora roku.
Może był rozmnażany? Jest bardzo ładny, ma lekko plaskaty ryjek, grube, solidne futro o srebrzysto-niebieskiej barwie.



Teraz ma dwie alternatywy:
- albo po przeleczeniu nada się do kastracji i prawdopodobnie zostanie kotem dochodzącym (jest tu już półtora roku, wszystkie okoliczne koty pewnie go znają, kto się miał zarazić, to się zaraził, a po kastracji ryzyko zarażenia znacząco spadnie)
- albo jeśli wyniki krwi nie pozwolą na kastrację, a leczenie nie będzie przynosić efektów - zostanie uśpiony. Bo mimo wszystko co jakiś czas w okolicy pojawiają się nowe zwierzęta i niewykastrowany stwarza dla nich większe zagrożenie.
Ktoś się nim interesował, ktoś nie mający kota i nie mający z nimi doświadczenia, szansa na to, że weźmie białaczkowca jest niewielka
