Miau. Duża wróciła. Podobno przyszły koty - całkiem sporo i zjadły. I przyszła jedna kotka, której dawno nie było, duża bardzo się martwiła.
FasolkaPrzyszła kotka, która kiedyś była u mnie w łazience po sterylizacji, a teraz nie było jej szesnaście dni. Przyszła w oryginalny sposób, bo czekała na mojej drodze, jak wracałam, zaprowadziłam ją do miejsca, w którym zostawiam jedzenie (przy okazji stwierdziłam, że wszystkie serca zostały już zjedzone, zapewne przez kocurka, który tam był) i zostawiłam przy misce mielonego. Dlatego tak długo mnie nie było. Uff.
betell pisze:Ja w tym momencie myślę, że ta łaciatka nie urodzi już w żadnej piwnicy małych, tylko po to, żeby chorowały i umierały.
U nas nawet nie ma piwnic. W moim domu nie ma piwnic, nigdy ich nie było, są komórki lokatorskie - na poziomie zero. Nie ma tam dostępu żaden kot. W sąsiedniej spółdzielni piwnice są, ale zamknięte okna. Podobno wiele lat temu zamykali, nie patrząc, czy tam ktoś jest, czy nie. Kotki rodzą i wychowują małe w boksie śmieciowym. U Cyganów, którzy mieszkają po drugiej stronie ulicy, są piwnice, ale tam nie chodzę. Niesterylizowane kotki od nich przechodzą do mnie, tak myślę, że stamtąd pochodzą.
betell pisze:Biorąc przykład, obiecuję w lutym odłowić "mojego" dzikiego kota z ogrodu i też go wykastrować.
Trzymam kciuki. Będzie mu się lepiej żyło. Nie będzie biegał w poszukiwaniu kotek i nie wpadnie pod samochód.