bb0702 pisze:Za dzieciaczki

Przydadzą się. Bo dzieciaczki na swoim różnie.
Najbardziej martwi mnie Lesio. No, deczko martwi. To jeden z niewielu kotów "od nas" ,który jakoś niemrawo adaptuje się na swoim. Je, kuwtekuje, daje się miziać ale jest przepłoszony. On, taki odważniak i tulacz. Taki kontaktowy .To bardzo wrażliwe dziecko i zmiana miejsca dała mu w kość. Dom przefajny, Pani kochana ale Lesiołek musi sam to odkryć. Inne rytmy dnia, inne odgłosy... Jest i 4 letnia dziewunia .Wiemy obie ,że to największe wyzwanie dla Lesia. Inny rodzaj domownika jest z dziecka. Ale do Mamy swojej Dużej, nie znanej w ogóle, nie odpuścił mizianek i tulanek. Sam zagaduje, prosi o uwagę, na rękach tuli się i mruczy. Ale...
Za to Maja weszła do domu z okrzykiem JESTEM ! Moje miski, moje podłogi, parapety, kuwety, moi Duzi ... Tuli się ,rozdaje całuski, śpi z ludziem i bez... Je ,kuwetkuje... Oczywiście nie do końca poskutkowała prośba o izolację. Jednak mam nadzieję ,że to co dobrze się zaczęło tak się skończy.
Mam nadzieję ,że u Lesia niezbyt dobry start zmieni się w wielką miłość.
Wydając koty do DS zapominamy jak to jest z "nowymi" nabytkami co trafiają do nas. Też wiele lęku, strachu, gdybania i niepokoju. A potem idą na swoje i oczekujemy bezproblemowego startu. A kot jest wrażliwcem wielkim.