Ofelia jako kocię maleńkie też miała bardzo bogate życie wewnętrzne. Z tasiemcem włącznie

Trzy odrobaczania pod rząd, zanim wszystko to się wyniosło.
Od tej pory z Ofelią jest spokój. Ale z Czarnidełkiem niekoniecznie. Już mi kiedyś wymiotowała żywą glistą
Jutro rano tupnę do weta po odrobaka. Dla Czarnidełka może być cestal, dla Ofelii będę musiała wziąć coś innego (pewnie pastę). Pojęcia nie mam, jak ja dam radę sama jej wcisnąć tą pastę do pyszczydła
Kurdęż, a w dodatku Ofelia chyba nieco przykłaczona

A jak się okaże, że ma robale i się przytka?

A mnie przez dobę nie będzie...
Może lepiej wziąć jutro odrobaki, a podać w niedzielę po powrocie?