Oj tak, to kocyki Minky

Ja będę mieć kolor taki między bordo, a fioletem (angielska nazwa: mauve = fiołkowy).
Mamy problem - Beniamin jest chory. Właśnie wróciliśmy od weta. Ale po kolei.
Wczoraj na wieczór Beniamin nie zjadł do końca swojej porcji jedzenia. Mało tego, nie narzucał mi się w kuchni gdy przygotowałam kolację. Włączyło mi się czerwone światełko, ale stwierdziłam, że go poobserwuję.
Dzisiaj rano dzwoni budzik. Przez półtora roku wyglądało to tak, że na dźwięk budzika Beniamin się budził, z wielkim miaukiem wyskakiwał z łóżka i tak długo miauczał, chodził po mnie, lizał po oku, aż wstałam i dałam mu jeść. Dziś było inaczej. Zadzwonił budzik, zwyczajowo włączyłam 5 minut drzemki. Po czym z sennego amoku wyrwała mnie myśl - COŚ TU NIE PASUJE. Benek owszem - przebudził się, ale wtulił się mocno w moją szyję i znowu spał. Wstałam czym prędzej i idę do kuchni. Benio nic, nawet nie poszedł za mną. Nawet mój syn się zdziwił, że tym razem nie obudził go wrzask kota domagającego się jedzenia.
Sprawdzam w kuwecie - przy dwóch kotach ciężko oszacować, który urobek jest czyj. Ale jeden był taki stały, brązowy. A drugi - śluzowaty, z małymi śladami czerwonych żyłek. Rano Benek odmówił jedzenia, nawet nie spojrzał do miski. Nie zjadł też przysmaczków z ręki.
W ciągu dnia kontaktowałam się z synem i zapowiedziałam mu, że jeśli będzie coś niepokojącego to ma do mnie dzwonić i ja postaram się wyrwać z pracy. Ale nic takiego się nie działo. Jedynie co, to Antoś mi wspomniał, że Benek nic nie miauczy (co w jego przypadku jest nienormalne, bo on non stop "gada").
Po południu wróciłam, ale Benek nadal nie chciał jeść, a w kuwecie znowu była mała porcja śluzu z drobinkami krwi. Pojechałam do weta. Zbadano mu brzuszek, gardło, spojówki, temperaturę. No i z klinicznego punktu widzenia wszystko jest ok. Osłuchowo ok. Nic nie słychać w jelitach. Beniu dostał 3 zastrzyki. Wet stwierdził, że to może być nieżyt żołądka. Mam się zgłosić za 2 dni do kontroli...
Po przyjeździe od weta Benek natychmiastowo zjadł całą swoją miseczkę i pół miseczki Elishy...
