MalgWroclaw pisze:Nieprawda, małe biedactwo na pewno wie, że dostało opiekę i miłość. Nie mogła wyzdrowieć, bo była zbyt chora

Nie wiem Małgosiu, nie wiem czy czuła jaka jest ważna. Nie wiem.
Ale nie przestanę dziwić się ,że opiekunowie niczego nie widzieli. Można od razu nie zauważyć. Można. Ale mieli tylko Perełkę więc jak można było "przegapić" jej marny stan i nie jedzenie. Bo ona wiele miesięcy nie dojadała. Odchodziła. A nie tylko od Wigilii.
Jestem zmęczona. Bardzo. Jednak życie toczy się dalej. Musimy zadbać o inne kociki. Pinecha powinna iść do okulisty. Już czas. Napisałam maila do lecznicy z prośbą o podanie terminów. Boję się ,że jak przyłożę głowę do poduszki to padnę.
Janusz poszedł do pracy. Wiem, że maraton Perełkowy dał mu w kość. Kochał tą bidulę bardzo. Nawet on, wieczny pesymista, nie dopuszczał myśli o Jej przegranej.
Słowa " życie toczy się dalej" są okrutne i przygnębiające.
Nie znaczące jednak tego ,że Perełka została zapomniana. Odcisnęła trwałe piętno na naszych duszach. To był cudny, piękny fizycznie i z charakteru kot.
Słowo " był" jest równie okrutne i przygnębiające.