Cosia,Czitka,Balbi i Obiś. Szczur poszukiwany...Jest!!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 03, 2015 22:44 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- z życia Micia.

Taaa - ja się dziś obudziłam z Pietrusiem w charakterze jasieczka - spałam z głową na jego nogach, co mu zupełnie nie przeszkadzało 8O 8O .
Aktualnie chłopaki polecieli dupska przewietrzyć przed snem, baby śpia. Byle do wiosny :ok: :ok: :ok:

edit = Pietuś już się dobija z powrotem :strach: :strach: :strach:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16537
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 04, 2015 11:28 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- z życia Micia.

Zaraz zwariuję. Cosia wyszła, żeby nawiać.
Szukam, wołam, nie ma. Neospasmina.
Załamka.
Będę sprzątać pokój, sama przyjdzie. I nagle 8O Cosia puka do mnie zza okna na wysokości piętra 8O
Obrazek
Nie, nie dam rady dłużej... :placz:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie sty 04, 2015 11:31 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- z życia Micia.

Podziwiam Twoje opanowanie. Zwariowałabym po tygodniu, naprawdę, mam za słabe nerwy na takie numerasy
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie sty 04, 2015 11:53 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- z życia Micia.

MalgWroclaw pisze:Podziwiam Twoje opanowanie. Zwariowałabym po tygodniu, naprawdę, mam za słabe nerwy na takie numerasy

Ja już po prostu nerwów chyba nie mam, mam załamkę. Tu nie ma co opanowywać już. Jeszcze do tego rano gdy łyknęłam neospasminę, to trochę z łyżki na szlafrok kapnęło( mnie się już ulewa :ryk: ) i teraz wszystkie na mnie włażą, bo im pachnie.
Cztery w domu, cud.
Mić przyleciał głodny, więc śniadanko pod pysio, a ja tyłem do niego szybko rozrabiam ipakitine z jogurtem. Usłyszał. Przestał jeść i czeka na jogurt. Dałam. Pyszne, ale właściwie, to już nie będę jadł śniadania, może potem. Dooopa z wyłapywania fosforu.
Padam do wyra i będzie spokój. Fajna niedziela :mrgreen:
A moja tak zwana rodzina ma dobre rady: oddaj komuś te koty, tak nie da się żyć, lubię ich coraz bardziej.
Cosia grzeczna w domu. :201461
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie sty 04, 2015 12:25 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- z życia Micia.

czitka pisze:A moja tak zwana rodzina ma dobre rady: oddaj komuś te koty, tak nie da się żyć, lubię ich coraz bardziej.

Oooo, pełne zrozumienie. Ciekawe, jakie mają doświadczenie w oddawaniu "komuś" kotów (pomijając wszelkie inne aspekty, w tym najważniejszy: to są Twoje koty, więc - kochając Ciebie - powinni kochać też je. Wiem, naiwna jestem, jak noworodek).
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie sty 04, 2015 14:09 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- z życia Micia.

Tak, tak, koty mam oddać do schroniska, po to one są i tam im będzie dobrze. Ewentualnie mam to swoje forum, niech ktoś weźmie.
Jest jeszcze jeden pomysł- a wypuść je, niech sobie idą gdzie chcą, kot sobie da radę.
A jak coś się stanie, to nie szkodzi, kot ma siedem żyć.
Bo kot to zwierzę, a człowiek to człowiek. I tu musi być pewna hierarchia. I zwierzę nie może dezorganizować życia człowiekowi.
I kotów jest dużo, więc jaki problem. Jeden więcej, jeden mniej...
Smutno mi.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie sty 04, 2015 14:20 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

Ja w rodzinie nazywana jestem dziwaczką z kotami. W święta utwierdziłam wszystkich w tym przekonaniu, bo na pytanie "i chce ci się chodzić przy tych kotach? Sprzątać tak ciągle te kuwety, pilnować jedzenia?" odpowiedziałam "a chce ci się tak ciągle chodzić przy tych dzieciach? One brudzą więcej niż moje koty i na dodatek są o wiele głośniejsze. Upilnować ich też o wiele trudniej... doprawdy, chce ci się przy nich chodzić?"
No i przypieczętowałam swój los rodzinne kociej dziwaczki :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie sty 04, 2015 14:51 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

Sihaja, dziwaczka z kotami to bardzo eleganckie określenie :P
Ja jestem po prostu durna, albo kretynka.
Ale im te dzieci w końcu dorosną, a koty nigdy :roll:
Tu, żeby sprawiedliwości oddać zadość, z opinii o mnie wyłączę syna, który wprawdzie miłością mojego stada nie darzy, ale krzywdy nie zrobi, a nawet bohatersko przypilnuje, dokarmi i posprząta kuwety w sytuacji awaryjnej, jak również zgarnie wieczorem do domu odliczywszy do czterech. Ale niestety posiada od niedawna psa i mieszka już na drugim końcu miasta, tak więc delikatna niezgodność interesów.
A jeżeli można tu sobie pogdybać przy okazji, to warto się zastanowić przed decyzją posiadania futrzaka, jaki jest stosunek rodziny do zwierząt typu kot. Bo życie płata figle, co niechcący odczułam na własnym przykładzie. Gdy zostaje się samemu z czterema kotami i znikąd pomocy, bywa ciężko. O opiekę odpowiedzialną jest bardzo, bardzo trudno.
Cosia w domu grzeczna :201461
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie sty 04, 2015 16:17 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

Sihaja :ok: :ok:
uśmiałam się nieco, z lekkim smutkiem, ale: masz rację i umiesz ją dobitnie wyrazić
czitka, przynajmniej to to samo miasto i - o ile pamiętam - Ty pomagasz przy psie, więc na syna możesz liczyć. Swoją drogą, rodzina wcale nie jest oryginalna w pomysłach - wszyscy je skądś znamy. Jeśli więc chcą być oryginalni, niech coś wymyślą innego. Deczko mnie zirytowali.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie sty 04, 2015 17:16 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

Hej :)
No, dzieci rosną, co, jak z moich obserwacji wynika, dość często nie jest równoznaczne z tym, że rodzice mają je "z głowy".
Ja wiem, że większość ludzi oburza się na porównanie zwierzęcia z dzieckiem, ale tak naprawdę to czym się różnią, kiedy są małe? Tak samo to my je wzięliśmy do domu (powołaliśmy do życia), tak samo są od nas zależne, trzeba je karmić, chodzić do lekarza, dbać o nie. Różnica tylko w tym, że dzieci rosnąc rozumieją coraz więcej i stają się samodzielne. Zwierzęta zawsze będą od nas zależne, a my, biorąc je wzięliśmy za nie odpowiedzialność. Ale tego już nie tłumaczyłam mojej rodzince :) Już sobie wyobrażam, co o mnie gadali, gdy wyszłam - wszyscy mają fioła na punkcie dzieci, a ja ich nie mam wię wg nich rekompensuję sobie w kotach i dziwaczeję :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie sty 04, 2015 21:39 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

no cóż - mnie przynajmniej rodzina nie marudzi. Albowiem - syn nr 1 - jedna kotka (więcej nie moze , bo na dole domu mieszkają tesciowie, którzy uważają, ze miejsce kota jest na polu, za to właśnie wziął się za stado dokarmiane na działce ponad 100 km od Poznania i kombinuje, jak toto posterylizować), syn nr 2- jedna kotka - na wiecej go nie stać, bo trójka dzieci, w tym dwóch niepełnosprawnych, córka - bez kotów, kota, który tam żył , dorosła juz wnuczka zabrała ze sobą do Berlina. Wnuczka - już napisane, marzy zresztą o następnym kocie, ale Feniks ma już prawie 10 lat, nie cierpi innych kotów, no i przeżył spory stres.
Mnie traktują jak trochę ponadnormatywnie sfiksowaną, ale wiem, że w razie W .......
TŻ - Gucio i Pietruszka to właściwie jego koty, ja jestem tylko dystrybutorem żarcia. Ostatnio nawet zaczyna sie przekonywać do tymczaski, której był wielkim przeciwnikiem.
Sąsiedzi za to traktują mnie jak klasyczna wariatke :mrgreen: :mrgreen: , co mi totalnie zwisa i powiewa.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16537
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 04, 2015 21:45 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

izka53, do niedawna myślałam, że większość sąsiadów uważa mnie za ciężką wariatkę. I pewnie tak jest. Ale są i tacy, którzy - może nie pomogą, ale nie przeszkadzają, a niektórzy nawet ponoć (powiedziała mi jedna znajoma) „szanują” 8O
Cały świat nie składa się wyłącznie z potworów. Na szczęście. Choć potwory są zwykle bardziej widoczne.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie sty 04, 2015 22:27 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

no nie, mnie nie przeszkadzają, a co sobie gadają to ich. No bo jak tak mozna - zabrać cudzą kotkę (za zgodą właściciela), wysterylizować, kociaki wyłapać, kotkę upaść i trzymać u siebie, jakby mi moje nie wystarczały. :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16537
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 24, 2015 22:18 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

Cicho tu...
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob sty 24, 2015 23:08 Re: Cosia, Czitka, Balbi, Mić- bo kot to tylko zwierzę...

Cicho, bo zimno, brrrr... Ale zdaje się, że bociany, które będą u nas w połowie marca już lecą, czyli idzie ku dobremu. Sąsiad wprawdzie w ogrodzie obok się nie pojawił, ale dzisiaj z małżonką po ulicy taki wózek ogrodowy pchali i on był w kaloszach 8)
Powiem tak - ja to się już boję pisać cokolwiek. A to się w łeb dostanie, a to przy innej okazji na innym wątku też ktoś coś nagle zalinkuje, bo mu się przypomni albo odgrzebie, tak się jakoś dziwnie na forum porobiło :( No tak po ostatnich wątkach na KŁ podnoszę łapę nad klawiaturą, żeby coś kliknąć, a ona w powietrzu zostaje, strach się bać :strach:
U nas bez zmian. Cosia nawiewa permanentnie, ja tego nerwowo nie znoszę dobrze, za zimno żeby dziury w ogrodzie łatać, a i zdrówko moje szwankuje, nic ciężkiego nie mogę robić na razie, tak do dwóch kilo podnosić chwilowo mi wolno, ale i tak żwirek tacham, no przecież po łopatce nie będę z samochodu wygrzebywać.
Mić jak Mić - bez zmian, na oko dobrze, co w środku nie wiem :roll: Pije dużo i to mnie cieszy, dziennie spokojnie szklankę mleka z wodą, lubi mleko i może duuuużo. To zamiast kroplówki raz w tygodniu, nawet żebym chciała, nosić nie mogę. Je za trzy koty.
Balbusia wielka i ciężka, Czitunia 3-go marca skończy 12 lat, dużo śpi, ona zimna nie lubi i czeka na wiosnę. Albo na ptaszki za oknem w kuchni. Tam jest karmik i rozsypane ziarenka i ona myśli, że wróble i sikorki przylecą, gdy tak patrolowo siedzi. A one nie durne. Czasem któryś się z głodu zapędzi na sekundę, ale jak zobaczy potwora za szybą, to w popłochu odlatuje i jeszcze po drodze w powietrzu innych uprzedza.
Przypomniało mi się. W moim rodzinnym domu był kocur, wielki, niekastrowany, zawadiaka i postrach całej dzielnicy. Rodzice mieszkali na pierwszym piętrze willi, za oknem w kuchni był karmik. Kocur wychodził przez to okno i czekał na ptaki w karmiku, wielki, ciężki, poskładane w sobie kocisko, tylko ogon wisiał, bo się nie mieścił....
Ale ponieważ doczekać się nie mógł, rodzice wymyślili inny patent, żeby mógł w końcu te ptaki obserwować. Dużo ptaków!
Okno w kuchni od strony mieszkania zostało zaklejone arkuszem szarego papieru, a w nim wycięte dziurki na wysokości oczu Maćka.
Siedział na parapecie całymi dniami :P
I tyle bieżących wieści i wspomnień przy okazji. A, dzisiaj było nowe danie : skrzydełko kurczaka surowe rozbite tłuczkiem prawie na miazgę. Z kosteczkami. I szpikiem I krwią. Pyszszszne 8O :P
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Gosiagosia, MB&Ofelia, puszatek, zuzia115 i 12 gości