Strzelają gady.

Ciągle strzelają. Całą nockę, dzionek jak się z magliny noworocznej wygrzebali i teraz wieczorem też walą ku niebu. Boga chcą ubić

Część naszych kotów nawykła. Tych młodszych. Za to Rudzik to masakra. Nieodmiennie .Każdego roku. Tyle sieje popłochu spierniczając na każde puknięcie, że futro mu pod sufit fruwa zerwane pędem powietrza. Prędkość nadświetlna. Robi też tyle rabanu ,że zawsze jakiś się futer inny da nabrać ,że znów na koty polują. Żwirek kicha ale nie da do siebie podejść .Strzelają. Oczywiście w niego.

Wszak czas niespokojny za oknem i więcej niż zwykle ostrożności nie zawadzi. W połączeniu z Rudolfem tworzą wyjątkowo dziwną parę. A razem uciekając demolują wszystko co na drodze stanie. Reszta chowa się bardziej chyba przed tym taranującym duetem niż przed zagrożeniem petardowym.
Perlinka jest nadal z nami. Kk zajada ze smakiem. Błee. Ale co zrobić. Gardzi zastawionym michami brodzikiem. Łaskawie raczy pochylić się tylko nad tym badziewiem. Przetrzepałam wszystkie torby i kilka zapasów znalazłam. Noszę je ku swojej spokojności jak jakiegoś "głodomora" spotkam. Ajajaj, zapomniałam o rowerkowym plecaczku.

Tam też powinno coś być.
Siku już było kilka razy w kuwetce. Kupala niet. Oczki bystrzejsze. Uszy jej odpuściłam, tak jak pisałam. Przyjdzie czas i na nie. Uszyska Semira i Pineski są teraz na tapecie. Świerzb cięgiem wraca i wraca. Zastrzyki jakoś przeszły. Na pewno bolą ją dziąsła bo kamień jest wielki. Popiskiwała jak źle trafiłam ze strzykawą. Ręka martwiała. Ogólnie jest zaniedbaną kotką pod względem medycznym.
Jest za to piękna. Srebrna z białymi wstawkami -brzuś, łapki, troszkę pyszczka. Ciemna mocno na karku, przechodzi w srebrno-szare paseczki i kończy się krótkim ogonkiem też w ciemno srebrnym kolorze. Na główce, na środku między uszkami ma białą, owalną kropeczkę. Perełka wśród morza srebra. Jest na prawdę piękna. Jak ją spasiemy to będzie dużo więcej tego piękna.

Ma śliczną, okrągłą główkę z lekko spłaszczonym noskiem. I wielkie złote oczy. Lewe łzawi nadal ale dziś jakby lepiej.
Dostałam wieści ,że kotłowniany Buranio nie je i ma brzydkie oczko. Próba dania Unidoxu nie wiadomo czy się powiodła. Bo niby w gardło tabletka trafiła ale kot zwiał. Może strzelania w wielki niepokój go też wpędzają. Ja dawałam mu normalnie leki, wprost w pysiałek. To jego pierwsza zima na "wolności". Jak Rudego. Nie wie co to Sylwester. Kciuki za małego poproszę.