puszatek pisze:zdrowia...Aniu

dla Ciebie i Twoich malusich przyjaciół

Dziękuję Basiu i nawzajem.
Modjeska pisze:Niech Ci Aniu Nowy Rok przyniesie wspaniałe domki dla kociastych, nowych przyjaciół i życzliwych ludzi, którzy Cię wesprą w zupełnie nieoczekiwanych momentach i dużo, dużo zdrowia przede wszystkim własnego.

Bardzo dziękuję Ola za życzenia i Tobie też życzę wszystkiego czego twoje serce pragnie.
Sylwester, a raczej huki i wystrzały przeżyliśmy.
To był koszmar, pół godziny stresu i koszmaru musieliśmy znosić dla zabawy innych.
Sunia przerażona musiała być cały czas na rękach i wtulała się w panice w człowieka, w tym przypadku pańcia bo ja musiałam zadbać o 15 kotów aby mi nie zeszły na zawał ka mać.
Pomimo Kalmvetu bały a raczej drżały ze strachu wciśnięte w najciaśniejsze miejsca.
Bardzo się bał Franuś o którego najbardziej się bałam i jego najwięcej dopieszczałam, bo on mi się zatyka ze stresu a tego mi teraz nie potrzeba, bo problemów to ja mam już po kokardkę.
Malutki ślepinek się aż rozchorował ze stresu, bo wcześniej była Dorota, znajoma która je zabrała z za siatki gdzie zostały bezczelnie podrzucone o 7 rano przez faceta
viewtopic.php?f=1&t=156187&start=810 Latem też były tam podrzucone 2 podrostki, dzikuski nie do złapania, ale i kto by chciał się nimi zająć jak nigdy by mogły domu nie znaleźć?
Co innego długowłosy czy jakiś podobny do rasowca, o, wtedy to już inna gadka, przysłowiowe bure mogą zdychać pod płotem.
Wracając do ślepinka to wymiotował śliną, nie chciał jeść i chował się w panice, no przerażona byłam nie na żarty, i już koszmarny scenariusz widziałam przed oczyma.

Rano wszystko wróciło do normy, przyleciały oba z ogonkami do góry i były bardzo głodne.
