Dzisiaj misja "tabletka" prawie zakończyła się fiaskiem

.
Pluszata wiła się, robiła młynka językiem, poczuła gorzki smak tabletki i trylion razy ją wypluła.
Biegała potem po mieszkaniu z wielkim glutem ze śliny.
Dramat!
Gdyby nie okoliczności czasu, czyli koniec roku, Sylwester, to chodziłabym z nią codziennie do weterynarza, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, że nigdy już sama nie będę podawała lekarstw.
Ostatecznie resztki zmemłanej tabletki rozgniotłam i wymieszałam na łyżeczce z pastą odkłaczającą GimPeta.
Skubana wyczuła smak, ale zlizała.
Uff...
Dziewczyna jest tak wyczulona na podstęp, że nawet wyczuwa słodki probiotyk wymieszany w mleku

.
Dzisiaj posypię nim mięso.
Możecie się śmiać, ale ja naprawdę mam duże problemy z podawaniem tabletek kotom.
No nie umiem i już

.