Fortuna kolem sie toczy...tutaj zaczela sie nasza przygoda z Baczkiem i tutaj ja tez zakonczymy, choc serce krwawi
Jak juz Malej pisalam, musielismy Baczusia w wigilie uspac. Po dlugiej walce zrezygnowal Baczek z zycia, wiec pomoglismy mu odejsc w domku, w naszych ramionach...
Gdyby nie wy, wasze zaangazowanie i milosc do zwierzat, pewnie nie dane by bylo Baczkowi spedzic prawie szesciu szczesliwych lat, w ktorych byl kochany, pieszczony i traktowany tak jak przystalo na tego cudownego kocurka. Gdyby nie wy, nie dane by nam bylo poznac tak przekochanego stworzonka, ktore bezinteresownie potrafilo kochac. To byly przeszczesliwe lata z naszym przyjacielem, towarzyszem, niania, pocieszaczem, pielegniarka....I wlasnie dlatego boli ta strata tak ogromnie i pozostawi na zawsze w naszych sercach ogromna pustke.












