Inezka-Pinezka pisze:Wygląda fajnie. Ciekawe czy ten mój leń Dekas ruszy tyłek do takiej zabawki. Jak na razie wszystko go szybko nudzi :/ Tylko je i tyje.
OKI, a Twoje ogoniaste bawią się tym? Znaczy te dorosłe, bo młodzież to wiadomo.
Nawet Taćka się zainteresowała*
*zainteresowała to bardzo dobre określenie w jej wypadku
Laki ma kardiologiczne pozwoleństwo na tankowanie do pełna
Czyli tyle, co do tej pory

(choć ostatnich parę dni ciut zmniejszyłam, bo znów zaczął kasłać)
Serce ma jednak niezłe - to co jest nie tak, to wynik głównie permanentnego odwodnienia i większego obciążenia.
Trochę powiększone, tam coś pogrubione, coś tam się nie relaksuje jak powinno

Ale przepływy w porządku i inne takie też, więc można kotka nawadniać, ile wlezie.
Można by lać nawet i 200 ml dziennie, gdyby miał albuminy w normie
Ale ma ich zdecydowanie za mało, więc tylko 150 - serce wytrzyma.
A to najważniejsze, bo na tej dawce on całkiem dobrze funkcjonuje

Dostaliśmy Benefortin na spróbowanie, z zaleceniem zmniejszenia dawki lub odstawienia, jeśli mu nastrój za bardzo spadnie.
W styczniu telefon, w lutym kontrola.
Mamy sprawdzać białkomocz... jakbyśmy nie sprawdzali
Jutro będę rozmawiać z doktorem od hematologii - może ktoś wreszcie wymyśli, co zrobić z tymi leukocytami
Pan doktor sugerował również coś na apetyt

ale mam dziś świadków na to, że chyba niekoniecznie
Kolega sympatyczny bowiem był dziś w gościach i w pierwszej kolejności odwiedził wszystkie michy
A jak wrócił do domu, to odwiedził swoje michy

Też wszystkie
Czyli najpierw pochrupał Applawsa, potem zażądał dostępu do renala
Na dzisiejszej wizycie zresztą ustalono, że dla tego kotka jest to całkiem właściwy sposób odżywiania
Wreszcie ktoś się ze mną zgodził w temacie żywienia kotka
Cóż, że tylko jednego
Laki i tak poszalał w tym miesiącu wyjątkowo świątecznie
USG u Marcińskiego + wypasione badania w IDEXXie + dzisiejsza wizyta = jedyne 505 zeta
A tu chcą mnie jeszcze zbankrutować dając mu coś na apetyt
Niedoczekanie
Ciekawe, czemu nikt nie wierzy, że ja go naprawdę karmię i że on naprawdę sporo je
Ale zadowolona jestem, bo przynajmniej wiem, co w kotku siedzi i się nie będę trzęsła nad każdą kroplówką i przy każdym kaszlnięciu.
No i wiem też, że w środku kotka się ładnie poprawiło, więc, bądź co bądź, idziemy w dobrym kierunku
No dobra, to i tak ślepa uliczka, ale przynajmniej nie idziemy w złym kierunku

Przestaną mi też wreszcie wszyscy truć, że mam kotka enzymami faszerować, bo "na pewno ma chorą trzustkę"
Jak ja mówię, że ma zdrową, to przecież wiem, co mówię, nie?
A przy okazji to Ciotki mogą opowiedzieć, jak się biedny, chudy, ślepy kotek zachowuje w gościach
