No więc tak, uskładałam kasę na badanie moczu. Poszłam do
polecanego weta, zapłaciłam 52 zł za badania moczu. Bez posiewu, za 2 kociaki.
Jedno niepełne, bo za mało moczu ( niestety kicia od rana wyczuwa,że coś "wisi w powietrzu" i potrafi trzymać siusiu ),a jak w końcu nie wytrzymuje, to mnie udaje się pobrać jak widać- czasami za mało.
Informacje jakie otrzymałam od weta są takie,że przypuszczam,że sąsiad to samo by mi powiedział po zerknięciu na wyniki.
USG , pan urazony, nie wydał mi go. Twierdził,że skoro wszystko widzi wszystko w normie, to o co mi chodzi . Nawet nie pokazał mi w kompie informacji.
Nie wiem, mam wrażenie,że wcale opisu nie ma

Upierałam się,że skoro płace, chcę wiedzieć jak to wygląda, bo się martwię. Co miałam zrobić? Wykręcić mu ręce ?
Mam niejasności duże w chaotycznych badaniach i wynikach, martwię się bardzo. Nie stac mnie już na nic w tym momencie... mam związane ręce. Koniecznością jest zrobienie na cito kilku rzeczy, więc orientacyjnie też pytałam o niektóre sprawy...
Pytałam czy byłaby możliwość zrobienia RTG bez sedacji, mozna,ale jak nie wyjdzie, to zapłace podwójnie. "Usypiacz", pytam, jaki jest czy można jakiś mało obciążający organizm, to popatrzył na mnie jak na kretyna i mowi,że
zaden nie jest obciążający. Kilka godzin kiciuś musi tam zostać. Ja już nie mam siły na to wszystko. Ciągle problemy, nic niewyjaśnione... na dodatek konieczność sprawdzenia kilku rzeczy,a ja nic nie mogę zrobić...
Założyłam wątek na bazarku,jeśli ktoś chciałby i mógłby mi jakoś pomóc, to byłabym bardzo wdzięczna.
viewtopic.php?f=20&t=166457Naprawdę nie mam innego wyjścia , dlatego proszę.