Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Kielas86 pisze:Hej. Dzisiaj Muszka zrobiła kupkę, je całkiem nieźle - co prawda ze strzykawki ale je. Została częściowo umyta i wysuszona więc wygląda zdecydowanie lepiej. Tylko jedna rzecz mnie zastanawia. Jak ją wyciągaliśmy przy zmianie podłoża w klatce po zasikaniu to jej trochę drgała/latała przez chwilę jedna tylna noga, to coś może znaczyć?
Lidka pisze:To, że nóżka drgała to wydaje mi się dobry objaw.
Duduś maił wyrwaną zupełnie łapkę i wisiała jak szmatka. Miała być amputowana ale postanowiliśmy zawalczyć.
Czucia w niej nie ma, zrobił się paskudny przykurcz w nadgarstku, bo nie zdawałam sobie sprawy z tego jak szybko się to robi Ale w tej chwili Duduś potrafi ta łapka umyć sobie główkę i dać komuś po głowie, czy złapać w locie kawałek mięsa.
Do tej pory masuję mu tę łapkę przy każdej nadarzającej się okazji i cieszę się kiedy czuję drganie mięśni pod palcami.
No tylko trzeba cierpliwie czekać.
A Mantusia jest już po zabiegu, już prawie całkiem wybudzona choć troszkę jeszcze ma chód chwiejny. Bardzo się tego bałam, bo przepuklina była duża a to była trzecia narkoza w jej 1,5 rocznym życiu.
Mam nadzieje, że nie tylko oswoiła się ale i wyjdzie na prosta ze zdrowiem
Lidka pisze:W przypadku Manty i Migiela trochę to trwało. Przez pierwsze 2 tygodnie kiedy wchodziłam do pokoju to widziałam tylko znikające końcówki ogonków.
Przyjechały do mnie chyba 10 lipca. Więc trochę to trwa. Ale warto:)Teraz Miguś to już miziak pierwszej klasy, zabawowy chłopak. A Manta jeszcze troszkę ostrożna ale też jest dobrze. Byle tylko ten zabieg jej trochę nie zniechęcił do kontaktów. Ale wierzę, że będzie dobrze. Dziś już nawet delikatnie się bawiła i wchodziła na okno, żeby się porozglądać:)
Pozaglądałam do wątków połamańców. I zazwyczaj stosuje się serie 10 dniowe, potem przerwa i znów seria w miarę potrzeb.
To przećwiczone na wielu kotach więc można powiedzieć, że to działa.
Najważniejsze, że rejestruje się jakieś momenty poprawy.
Jeśli wraca czucie to jest nadzieja.
Trzymamy kciuki.
Miluś na początku miał ogon taki wiszący. Nawet przez chwilę wet zastanawiał się czy nie trzeba będzie go amputować, ale stwierdził na to będzie czas , a teraz Miluś potrafi nim machać i trzymać dość wysoko. No może całkiem pionowo nie potrafi go postawić ale to mu urody nie ujmuje:)
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek i 101 gości