Mam dwa kociaczki. Kotka, ma skończone 10 lat, a kotek 6. Sterylizowane/kastrowane.
Problemy zdrowotne - kotek - świerzbowiec w uszkach. Badania profilaktyczne - krew.
Planowane badania były na grudzień, ale w sierpniu kotek poczuł się źle. Zdawało mi się,że jest jakiś nieswój ( to był wieczór ), pogłaskałam go po głowce i bardzo żałośnie płakał. Chował się, bał się dotyku. Pomyslałam,że to pewnie coś z uszkami. Ale jak dotykałam uszek, nie reagował - znaczy nie odczuwał bólu. Zadzwoniłam do weta. 1 nie odbierał, 2 -gi odmówił pomocy,3 (wetka) powiedziała,że to TYLKO kot, do rana wytrzyma,a jak mi tak zalezy, to steryd mam kupić i mu zaaplikować.
Już nie będę opisywać cd. Koniec koncem,okazało się,że ma zapalenie uszek. Dostał Oridermyl ( w sporych dawkach) na 21 dni. Przy okazji, zasugerowali,żeby badania zrobić krwi ( bo ostatnio coś tam było nie tak - a pytałam 3 razy (!)i było niby super. Ok.
Mówię,że kotek niedawno jadł. Nie szkodzi, nie ma znaczenia. Mówię, to proszę w takim razie szczegółowe, dokładne badania.
Zrobili morfologię, biochemię i tyle. Ja niestety nie znałam się na niczym za bardzo, więc myslałam,że to wystarczy. Mnie wyniki zaniepokoiły (ALT wysoki itd), oczywiście upierdliwie zadawałam pytania, wg nich wszystko ok. Tragicznie nie jest (!) Uznali,że jestem jednak przewrażliwiona i jak już tak baaardzo chce, to żebym scanomune kupiła. ( nie mieli akurat na stanie). Skasowali 200 zł i cześć pieśni.
Następnie na badania poszła kicia. kolejne 180 zł - wszystko ok, nie ma tragedii. Badania moczu zasugerowałam - no mooożna niby, jak chce.
U nas wizyty u wetów zawsze kończą się apatią kocią. Jak na złość, odmówiły przyjmowania płynów- dłuugi czas, z włosem rozwichrzonym, łzą w oku i błaganiem...latałam za nimi. Kotek na początku dał się napoić strzykawką ( obecnie nie ma takiej opcji JUZ). Kicia ,a tu już gorzej, o wiele gorzej. Ona po prostu wyczuwa i od razu ucieka. Unormowało się to w koncu jakoś, to znowu trzeba było iść do weta. Zaczęła mlaskać... nagle. Dostali obydwoje Profender. Po tym, zaczęli się strasznie drapać,a kicia mlaskała jeszcze więcej

Ponowne badania krwi kici i USG (ja nie byłam) - krew wg mnie 'rozjechane parametry". Nakazałam (wg wyczytanych info z netu) zrobić jonogram, USG brzuszka,trzustkę itd.
Magnez mocno zaniżony, wapń obniżony. Na zwrócenie uwagi na ten nieszczęsny magnez , wetka mówi - a no zaniżony, można by suplementować, ale na razie czekają na dostawę.
USG ( brak wydruku i opisu) - wg lek szystko ok.
220 zł skasowane i dalej nic nie wiadomo.
Kotek zaczął płakać przy kuwetce, czy jak z niej wychodził. Postanowiliśmy zmienić lekarza ( poprzedni jest jednym z najlepszych, niby). w skrócie :Zobaczył kotka, obejrzał wyniki i pyta , jakie leki przyjmuje ? Zadne... przecież jest zdrowy. Nie będe opisywać dialogu nawet
Znowu badania krwi,ja znowu że proszę rozszerzony pakiet. Czym wzbudziłam "śmiech", bo histeryczka i przewrażliwiona. Może i tak...ale wczoraj minął równo rok, jak zmarła moja tchórzofretka (Fredzia), "dzięki wspaniałej pomocy uczonych wetów". Więc nie dziwne,że mam teraz jakieś odchyły. I mówił że zachowuję się jakby kot umierał,a wyniki ani jego widok na to nie wskazują, Mówię... u mnie też stwierdzili ostatnio chłoniaka, a na umierającą nie wyglądam.
Taaa...
Zrobiona morfologia, biochemia, jonogram (prosiłam koniecznie). Wg lekarza, badania ok. Kreatynina podniesiona 2.5 mg/dL (0.8 - 2.4)
Potas obniżony. Miał podawany podskórnie. Mamy odczekać jakiś czas i iść na badania krwi.
192 zł ( + robiłam badania moczu dodatkowo ) + kolejne wizyty u weta + kroplówki podskórne+ USG ( 2 razy) - dodatkowe koszty. A diagnozy dalej nie mam...
USG - nieudane, bo kotek na pewno się wysikał i nie da się zobaczyć. Pęcherz pogrubiony czy jakoś tak ? Chciałam dodatkowe badanie brzuszka,ale "po co, skoro trzeba go golić,a szkoda go stresować". Przy okazji pokazała się jedna nereczka, cudna, inna też ładna,...ale w sumie... jakby się tak chciał przyczepić, to można by... bo coś tam jednak jest rozmyte ...
Badanie moczu (1 raz robione w ludzkim) i 2 razy u weta - tych wyników nie mam,ale wg nich ok. prócz struwitów. Hmm... koniecznie dieta Urinary, bezdyskusyjnie.
Koniec.
Przy okazji...
Ponownie skonsultowałam badania krwi kici, nie ma nic niepokojącego...no znaczy jednak jakaś infekcja jest pd dawna. Badanie moczu, robione 100 razy . Kicia bierze antybiotyk i osłonowe.
Konieczna dieta wet - Renal.
Zachowują się ... nie umiem byc już obiektywna w tym całym chaosie... raczej normalnie.
Schudły obydwa, bo mnie jedzą. Zawsze jadły suchy Applaws, mokrego nie za bardzo. Wołowina w niewielkich ilościach. Mięso gotowane, rosołki i drób, to sama moge zjeść

Ostatnio starałam się mocno ograniczyć suche, no to strajk był. Zostawiałam leciutko spryskane wręcz wodą - strajk i liźnięcie ... Musiałam wrócić do suchej, tzn, podaję, nieduże ilości,ale jednak... bo jak chudną to ja się boję. Zasmakowały ( o ile można tak powiedzieć) w śmieciowym ( wiem

) Winstonie - sos lubią, nawet dolewam ciut wody, to wypite. A to już sukces.
Kicia mlaszcze dalej... martwi mnie to bardzo.
Kotek też dalej popłakuje - od czasu do czasu.
Ząbki - mają delikatny kamień obydwoje, buzia w środku ok, nic tam nie ma niepokojącego.
Odchodzę od zmysłów.
Niebawem musimy z kociakami powtórzyć badania - cała diagnostyka. Do tego chciałam koniecznie zrobić RTG.
Miał ktoś "mlaszczącego" kotka ?
Przepraszam zza tak obszerny i nieco chaotyczny opis,ale nie wiedziałam za bardzo jak to wszystko "ugryźć".
Załatwiają się normalnie. Siusiu i kupka ok.