pixie65 pisze:Czasem bywa tak, że niektórzy weci chcą kota zbyt gwałtownie "wypłukać" i podają duże ilości płynów, dożylnie, razem z furosemidem, co w żaden sposób nie poprawia filtracji kłębuszkowej ale za to niepotrzebnie obciąża nadwerężone nerki.
I zamiast pomóc - szkodzi. Potem mówią, że kot "nie zaskoczył" albo jego nerki "stanęły" a naprawdę kot umarł z powodu niewłaściwie prowadzonej płynoterapii.
Właśnie przed chwilą miałam nieprzyjemność z taką sytuacją

Kotka między 12 a 250 rokiem życia

Mama dzwoni, że kot nie je, jest śnięty.
Diagnoza weta po badaniu krwi: kot ma NN, fatalne wyniki, chcą go tydzień płukać dożylnie, potem kontrola i "zobaczymy, czy coś z tego będzie"...
Mama z płaczem, boi się stracić kota, ale nie chce go też męczyć, skoro stan taki ciężki, kot po przejściach, mocno wiekowy

Zadzwoniłam to tych wspaniałych wetów, poprosiłam o odczytanie wyników, a nie tylko stwierdzenie "podniesione".
Krea 2,1; mocznik 56; hematokryt 28% i leukopenia (4,6), białko całkowite w normie.
I panienka (bo wetem to ona dopiero może będzie



Jakie, do cholery, toksyny? Kreatynina 2,1?
Po tygodniu takiej kuracji, to kot by się faktycznie nadawał tylko do uśpienia

Zabroniłam mamie wracać z kotem do tej lecznicy. Ma się tam pojawić tylko po wyniki i wypis z karty

A moja wetka została uprzedzona, że ma zostawić kocie nerki w spokoju i poszukać innej przyczyny złego samopoczucia kota.
Zresztą sama po usłyszeniu wyników to stwierdziła - ja się tylko upewniłam, że się rozumiemy

Za podstawową krew, założenie wenflonu i trochę ringera zaśpiewali sobie 180 zł od emerytki

Chyba tę kroplówkę w roboczogodzinach liczyli

Sorki, że tu, ale się wnerwiłam jak cholera
