"Natenczas Maru wślupnął zgrabnie, w paszczu przyrośnięty
swój jęzor wspaniały, malinowy, kręty"
Zamruczał - za zębami utrzymać potrafię -
jeśli trzeba. Ale teraz? Teraz to ja spałem
i ozora swego nie kontrolowałem.
Po czym wstał, wykonał gimnastyczne ruchy
I poszedł swym jęzorem łowić karaluchy.
W bloku są karaluchy.

I Albert z Marudą
ratują sytuację - to są koty cudo.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Marutek jest wspaniałym kotem. Przychodzi codziennie nad ranem i kładzie się obok mnie na poduszce. Ja go nakrywam kołdrą a on brumboli. Przytulam go i tak dosypiamy... Kocham tego kocuraka.