Hejooo!
Boże, jak ja się cieszę, że nie jestem jedyną osobą dla której klimaty weselne to wiocha

przepraszam wszystkich, którzy je lubią!
Jako osoba posiadająca muzyczne wykształcenie, przeżywam zawsze ciężkie katusze słuchając orkiestr weselnych

Masakra, jak niewiele trzeba, żeby stworzyć zespół. A te orkiesrty lat 90tych to już w ogóle dno dna. Wokaliści wyjący jak odkurzacze...

Ja pewnie w żciu nie wyjdę za mąż, ale jeśli miałoby to kiedy nastąpić, preferowałabym małe przyjęcie do północy, z dj-em. Moja koleżanka niedawno miała takie właśnie przyjęcie i uważam, że to był strzał w 10-tkę. Do północy wszyscy ładnie się bawili, było fajnie, nikt nie czuł "zmeczenia tematem", uważam, że zabawa do białego rana to przesada, serio. I te tony marnującego się jedzenia.
Jestem dzik, wiem
