Wetce się przyznałam, pośmiała się ze mnie, ale powiedziała że szybko się zorientowałam i żeby od teraz podawać jak trzeba, więc mam nie robić przerwy.
Echo serduszka nie wyszło - głowica była za duża, mniejszą będą mieli w grudniu i wtedy pojedziemy znowu na badanie.
Ogólnie Morfeusz wzbudził u pani co robiła badanie zachwyt i uwielbienie, nie chciała nas wypuścić, wygłaskała, ponosiła, wycałowała chłopaka i zapytała, czy na pewno chcę go brać do domu, bo ona go chyba nie odda


Pani omówiła mi zdjęcie rtg, już wymierzone, pomierzone i co tam tylko. Morfeuszek ma pięęękne płuca, śliczne wszystko a ten troszkę "pokładający" się obraz serduszka to nie nieprawidłowość, tylko taka uroda. Skwitowałam tylko "widzisz, Morfeuszku, nawet w środku jesteś piękny", na co wetka najpierw się na mnie popatrzyła, a potem jak się zaczęła śmiać....


Poza tym echo ma być taką decydującą diagnozą, czy od środka serce jest ok, ale raczej dla spokojności i ukończenia pełnej diagnostyki, bo z dotychczasowych badań nie wynika nic niepokojącego. Ale i tak to echo zrobię.
No ale żeby nie było za wesoło, wyniki badań krwi wykazują stan zapalny - jakby organizm z czymś walczył. Albo się coś kluło, jak to powiedziała pani wet. A nie wiemy co. Więc pani wet ma myśleć. Zobaczymy, co wymyśli. Mam nadzieję, że nic złego się nie wykluje... Za miesiąc mamy powtórzyć badania krwi.
Ale się rozpisałam...
To nie serce. I nie nowotwór. To może być zwykłe przeziębienie, niedobór potasu i tauryny. A właśnie, dziś mam iść po pastę z tauryną.