lilianaj pisze:Tak, w Kakadu ceny są o ok 30-40% wyższe, niż w sklepach internetowych. Co do biletów: nie wiedziałam, ostatnio kosztowały 15 zł za dobę. Kocham moje brudnawe autko i kiedyś, jak znajdę czas, to je umyję.

Mi też przeszkadza ciągły pośpiech. Życie tak szybko, wręcz błyskawicznie przecieka przez palce i nagle przestałam być ...młoda. Nie wiem, czy to kwestia miasta, czy po prostu tego, że muszę obsłużyć dość liczny przychówek dziecięcy dwojga gatunków? A korki

W korkach mam czas dla siebie. Mogę pogadać przez telefon ze znajomymi, których nie mam czasu odwiedzić, posłuchać radia, powymyślać rozwiązania jakichś problemów. Tylko benzyny, no i środowiska szkoda.
Warszawa ma swoje uroki: tu jest mój dom i moja praca i kilka ulubionych miejsc

Da się żyć. Ale cieszę się, że masz Basiu swój magiczny domek i urokliwy zakątek pod Warszawą. Tam, gdzie Ci dobrze. Też bym tak chciała

Może kiedyś, jak życia wystarczy...
Wiem ,że jak trzeba to sie tam wytrzymuje. Żyłam tak i pracowałam całe lata Tylko ciagły pospiech,nieznaiomi ludzie,tłumy, wieczna pogoń za czasem sa wyniszczajace . Gdzies nam ta młodość i życie w wiecznym miejskim kieracie ucieka a korki ,,zabieraja kilometry zycia"Zapracowani zabiegani i ludzie to jest nieodłącznym elementem tego miasta.Niby wszedzie dostępne sa wystawy i muzea ale w dni wolne od pracy ceny biletów dla zwiedzajacych powalajace.
Tak naprawde to bez kasy niewiele w stolicy zdziałasz.Niby jest wszystko a tak naprawde jak nie zapłacisz to nie skorzystasz lub popatrzysz przez szybkę.
Przez kilkanascie lat mieszkałam niemal w bezposrednim sasiedztwie Pałacu Kultury i Dworca Centralnego czyli scisłym centrum .
Byłam nie raz na ulicy świadkiem kradzieży gdy ktos uciekał,ktos kogos gonił.Kradzieży portfeli ,wyrwanych komórek Przechodzac w biały dzień przejsciem pod Dw Cent.Otarł sie o mnie uciekajacy facet braoczący krawia a drugi za nim biegał z nożem ,na klatce schodowej mimo domofonu nocowali bezdomni ściagajacy jako posłanie wycieraczaki . Znajdowałam na korytarzu puste strzykawki. był czas ,że w sasiednim domu działały cztery agencje towarzyskie itd.
Nie znaczy to ,z etakie historie zdarzały mi sie na codzień itd.Okna otworzyc się nie dalo bo od switu tramwaje i sznur samochodów za oknem o parkingu juz nie wspomnę. Pełno cwaniaczków w wolnych strefach ,,popilnujacych auta". Mieszkajac w bloku jestes anonimowa albo wszyscy,,wszystko o tobie wiedza" choć ty nie zdajesz sobie z tego sprawy. Babcie obserwujace są istna zmora. Jakie ludzi tworzą bajdy w swojej glowie to strach -nie majace nic wspólnego z rzeczywistością ,oparte na własnych domysłach . Nie wspomne ,zestal słychac kazde trzasniecie windy,kroki na korytarzu a na codzień odwiedza Cie mnóstwo domokrążców.Latem nie ma jak otworzyć okna by nie słyszec scen z zycia sasiadów nie wspomne ,ze nie ma czym oddychac.Powietrze stoi nagrzane mury smród ulicy. Bardzo duzo ludzi zmuszonych jest traktowac swoje mieszkanie jak sypialnie bo na nic więcej po zapraca i dotarciem do niej ,niezbednymi zakupami-brakuje juz czasu by żyć. Centrum to niemal kamienna pustynia.Zdarzyła mi sie byc pośredniczką w adopcji doga .Ktos mieszkał w ciasnym mieszkanku na ul Kruczej.( scisłe centrum Warszawy -okolice domu Smyk ) Kamienna pustynia. Brak jakiegokolwiek trawnika. Trzeba było chodzic ,,przysłowiowymi kilometrami wposzukiwaniu miejsca gdzie pies mógłby się wysiusiać
Musisz miec sie stale bacznośc .Uważać na torebke i portfel.Itd itd. I co zt ego ,ze niby wszedzie bliżej jak tak naprawde prawie się z tych dóbr nie korzysta?
To nie żart ale łatwiej sie dostac do lekarza tu za Warszawa niz w stolicy. Nie mam na mysli wykwalifikowanych klinik tylko lekarza pierwszego kontaktu czy prostrzych zabiegów.
W Warszawie kazano mi czekac w kolejce trzy miesiace w momencie kiedy w okolicach mozna wiele zabiegów wykonac,,od reki".
Wieliszewski szpital onkologiczny na doskonałym poziomie i jest o wiele bardziej chwalony niz Centrum na Ursynowie.
Nie znaczy to ,z e mieszkajac na wsi wszystko mi sie podoba.
Czuje sie często zawieszona pomiedzy miastem i wsia
Dokonałam takiego wyboru i czasem bije sie z myslami czy był sluszny to nie chcialabym juz powrócic by zamieszkac w Warszawie.
Wady prowincji-do pracy daleko,trudności komunikacyjne,cięzko o stała prace i to chyba najwazniejszy z problemów