NEKO - Grupa Pomocy Kotom [Wrocław]

czarno-czarni pisze:bardzo bardzo ważne - WROCŁAW - pomoc na kilka dni potrzebna!!!!

alessandra pisze:Poszukujemy osoby, która mogłaby by zaopiekować sie ta koteczką we Wrocławiu w sytuacji, gdyby jakimś cudem udało się załatwić rezonans w kilka dni od wizyty u neurologa.
Termin wizyty to 21 listopada.

Wciąż poszukujemy dt dla kotki -kotka jest obecnie w lecznicy na Ślasku - Ruda Śląska.

przypominam jeszcze raz wątek koteczki:

viewtopic.php?f=1&t=165794&p=10850426#p10850426

prosimy o rozsyłanie prośby -link do wydarzenia jest powyżej

Ile ma lat ten mop?

tomciopaluch pisze:Ile ma lat ten mop?

Który? Masz persona na myśli?

A nie to pomyłka, wyświetliłem pierwszą stronę przez przypadek.
Tam był taki czarny mop.

tomciopaluch pisze:A nie to pomyłka, wyświetliłem pierwszą stronę przez przypadek.
Tam był taki czarny mop.

Oglądaj schroniskowe strony (na pierwszej w pierwszym poście chyba są linki) - mopów Ci w schronie dostatek, jakb byś reflektował, co chwilę jakiś się trafia. Chyba mamy pseudohodowlę w pobliżu

Czarny mop z pierwszej strony (Lodzia) ma 8/9 lat, o ile pamiętam, ale już znalazła DS, na szczęście.

Mam teraz innego mopa, w podobnym wieku, colorpointkę. Przemiłego mopa, aczkolwiek z potężną niedowagą. Będzie w DT u OlaLola, po odkarmieniu i sterylce można będzie u niej zgłaszać się z kandydaturą na DS.

Zdjęcia tutaj:
viewtopic.php?p=10843650#p10843650

Lodzia? Kto dał kotu takie imie? Potem się dziwicie, że nie reaguje.

Ten czarny wydawał się mieć taki normalny pyszczek.

Imienia jej nie wymyślałam, ale Lodzi nieźle pasuje Lodzia. Na pewno lepiej niż Pusia (ona chyba jeszcze parę imion miała, o ile pamiętam była jednym z tych persów, co to szedł do adopcji, a potem wracał, bo zupa była za słona).

A u mnie Doris nadal żyje. Dzisiaj miała gorszy apetyt, ale mam nadzieję, że to przejściowe.

Po tych wszystkich zabiegach brzucho ma takie mocno ... podkasane, ale przez tygodnie po operacji pęcherza miała zarąbisty apetyt, więc wreszcie przestał jej sterczeć kręgosłup i żebra. Za tydzień/dwa wybieram się z nią na kontrolę do dr Hildebranda, choć w sumie to już tylko służy sprawdzaniu, jak daleko się choroba posunęła. Ale kto wie, może jeszcze do Nowego Roku dociągniemy?

Najgorsze jest to, że ja się na za bardzo na "mowie ciała" kotów nie wyznaję. Doris i tak zawsze (jak to babcia) cały dzień przesypiała i nadal przesypia. A ja nad nią wiszę i główkuję: a co ona tak śpi, a może ją boli, a może nie ma siły się ruszyć, biedny kotek, cierpi pewnie strasznie, taki osowiały...

... a ta mała wiedźma potem nagle dostaje wariacji, truchta sobie tu i tam z zadartym ogonem, dopomina się o głaski, wskakuje na meble, tłucze koty, zapędza persa do łazienki (wczoraj miał czelność wyjść i zajrzeć do pokoju, w którym jest Doris... no, to już wie, że nie wolno :ryk:

). No i bądź tu mądry.

myamya pisze: bo zupa była za słona).

Tak, wy kobiety coś o tym wiecie.

Fajna ta twoja kocia babcia.
Wiesz mi właśnie brakuje czegoś takiego "zastanawiania się czy coś kotu dolega".
Ale jakoś idzie.
Wiesz moja babcia miała kiedyś kota, nie wiem jakiej rasy.
Był taki jak ryś, tyle że rudy.
Jak rozpostarł łapy to ciało się robiło jak spadochron, on z drzewa skakał i w locie ptaki łapał.
Włos trochę dłuższy i ogon jak wiewióra.
Byłem wtedy malutki ale lubiłem tego kota.

Widzę, że masz z Doris tak jak ja z Franią, dobrze wiedzieć że nie jestem jedynym wariatem :mrgreen:

Czasem mam wrażenie, że ją samą już mocno wnerwia to moje wieczne chodzenie za nią i wiszenie nad kotam

A jak chodzi o Franiowe jedzenie, to już naprawdę czasem tak cuduję, że aż sama się dziwię. Wredna małpa potrafi cały dzień nic kociego nie zjeść, a dam jej szynkę to nosem wciąga. Ale kij tam, jej się już należy to co sama chce, w granicach jako takiego rozsądku oczywiście

Ładna jest ta kotka, zupełnie jak mój Kubuś.
Dobrze jej z oczu patrzy.
Kubuś był dziś ze mną w biurze związków zawodowych, przewodnicząca za nim biegała jak szalona.
A on miał to wszystko w "D".

Znajoma szuka kota długowłosego, dla rodziców. Poprzedni kot umarł na mocznicę. Był z naszego schroniska i - jak pisze Monika - cudownie się zaadaptował. Kot ma być wychodzący na Karłowicach, w tzw. bezpiecznej okolicy (są działki). Uprzedzam pytania: dla mnie nie istnieje bezpieczna okolica, ale kot nie ma być dla mnie. Wiecie coś o ewentualnych schroniskowych i długowłosych?

Mam dzisiaj depresję jak Rów Mariański.

viewtopic.php?f=1&t=166004

Wklejam: viewtopic.php?f=1&t=166072

felin pisze:Wklejam: viewtopic.php?f=1&t=166072

Dziewczyna już ma nagraną pomoc.

Komp mój mi umarł, więc jestem na necie z doskoku, w razie baaardzo pilnej pilności - tel.

NEKO - Grupa Pomocy Kotom [Wrocław]

Kto przegląda forum