Alienor pisze:MalgWroclaw pisze:Uważaj, bo każdy ruch i cięższy gar może Ci zaszkodzić
Dokładnie - uważaj na siebie. I jakby co zawsze możesz oddać słuchawkę TZowi - już widzę co by zrobił/powiedział na dictum o nieleczeniu kotów

.
Janusz za diabła nie odbierze telefonu. I nie tylko dlatego ,że dotykowy.

On jest od celów
wyżsiejszych . Dyskusji podczas rozmowy i udzielania rad gdzie moje ucha nie są podzielne i szlag mnie trafia. Albo jestem za ostra albo za miła ale skutek ten sam... koty siedzą

Na propozycję ,że wszak może sam pogadać jako ten mądrzejszy ,a ja jako ta sekretarka będę, mówi...
twoje koty twój kłopot 
No, taki już jest.
Weekend w ogóle obfituje w sprawy dziwne. Wczoraj moje pośladki zrobiły

.Trudna sprawa ale udało się.
Popełzłam do ludzkiej kuwetki w asyście "pielęgniarzy". Nie da rady iść nigdzie i zlec nigdzie bez towarzystwa. Kręgosłup już mi wczoraj łupnął i deczko delikatnie wszelkie gmerania przy spodenkach i gaciorkach robiłam. Twory kłębiły się i przymierzały do swoich kuwet. Jak to zwykle, na ostatnią chwilę dechę podniosłam. Bo basen na co dzień jest zakryty

przed hołotą. Ale, że mało gramotna byłam to doopal trochę czasu zmitrężył zanim się nastawił centralnie. Przez ten czas w basenie wylądował pierwszy z burych desnatów. Resztę powstrzymałam chwytając za kark i zgrabnie wyrzucając z łazienki. Dostałam
powera i kota z klnięciem wyciągałam i plącząc się w nogawkach do zlewu wrzuciłam.Dobrze, że nie głową w dół nie poleciało bo bym musiała jeszcze usta-pysk robić. Mówiłam już? żem dobra w słowne klocki? A, mówiłam.

Dziecię tak ryja darło chyba z żalu, że mu zabroniłam wycieczki nad morze ciekami wodnymi.

Zleciał się cały batalion obrońców . Jedni z warkiem a drudzy ze strachem w oczach przybyli. Już ekstra potok
słów poszedł z mojej strony bo
drapki kąpielowej mnie dopadły a krzyż swoje dał mi popalić. Dziecię wykąpane i wytarte wypuściłam, swoje załatwiłam, po zaciągnięciu na się odzienia ,sprzątnęłam łazienkę i przedpokój zahaczając o pokój bo i tam woda była. I poszłam szukać przeciwbólowych. Niestety, piwa nie było
Nigdy, nigdy kocię nie podjęło przy mnie próby utonięcia. Przy nas. Sedes jest zawsze zamykany i zawsze pilnujemy. Po gościach też sprawdzamy a do tych co znamy bez pardonu drzemy się ,że należy klapę zamknąć a drzwi od łazienki otworzyć. Wystarczyła sekunda niezborności i... Ale jak widać słowa "nigdy" i "zawsze" nie istnieją.