potrzebuję porady w zakresie oswajania kociaka. Szukałam w sieci i na forum instrukcji, porad, ale zależy mi bardzo na opinii osób, które "już to przerobiły" i wiedzą, jak to działa naprawdę.
Przebywa u mnie na DT kociak, ok. 11 tygodni. Mieszka u mnie 2 tygodnie. Po przyjeździe przygotowałam mu siedzibę w klatce, gdzie miał przebywać (taką instrukcję znalazłam w internecie) do momenty, gdy się trochę nie oswoi. Cały dzień miauczał, więc mój mąż go wypuścił, bo stwierdził, że "to barbarzyństwo trzymać kota w klatce, bo mu przykro, płacze" i tak dalej. Od tamtej pory biega luzem po mieszkaniu i próbuję go jakoś oswoić- bawię się z nim zabawkami na kijku, kilka razy udało mi się go nakarmić z ręki. Można go niego podejść na max. 1 m, czasami 50 cm. Raz udało mi się go dotknąć, ale wtedy spał. Poza tym nie pozwala się dotknąć, ucieka od razu, nawet jak się za długo na niego patrzy. Czy w takich warunkach jest szansa, żeby się oswoił? Nawet nie wiem, jakiej ten kot jest płci, bo nie pozwala się dotknąć. Wychodzi jeść, jak dłuższy czas nikogo nie ma w pomieszczeniu albo w nocy.
Czy ktoś ma doświadczenie w oswajaniu? Do tej pory miałam zawsze na DT mniejsze kociaki, które praktycznie "oswajały" się same, w takiej sytuacji jestem pierwszy raz. Proszę o poradę, co powinnam robić, aby wyszło dobrze. Czy zostawić go "na mieszkaniu", czy złapać i trzymać w klatce? Będę wdzięczna za wszelkie porady.
