Trufel przybrał już kilka deko, bo na początku u weta ważył pół kg. Mam też wrażenie, że trochę mu zgęstniało futerko. Jak go zabieraliśmy do siebie, to nawet mówiłam, że nie wyobrażam sobie, aby tak słabo ofutrzone małe kotki jak Trufel mogły przetrwać przymrozki.
W sumie wszystko się poprawia, mały biega, bawi się, wcina kilkanaście razy dziennie, właściwie za każdym razem gdy się budzi, to idzie od razu do misek, a potem do kuwety lub na odwrót. Nigdzie na podłodze nie znalazłam więcej siuśkowych kałuży

Za to do legowiska zamiast ręcznika dałam papierowe ręczniczki i jeszcze na nie sika. Być może dlatego, że czuje tam wcześniejszy zapach. Musiałabym wszystko umyć i wyprać, ale zrobię to po kąpieli malucha, czyli w przyszłym tygodniu.
Pako przyzwyczaił się już chyba do małego, nawet go ze dwa razy pacnął łapką, gdy ten pchał mu się do miski, ale Koki ciągle chodzi obrażona i warczy na niego. Generalnie śpi, albo leży i obserwuje, nie je (chyba że w nocy), a do kuwety dziś ją zaniosłam, bo mam wrażenie że mało się porusza po domu żeby nie spotkać Trufla. Oby jej ten foch w końcu minął, bo odbije się na jej zdrowiu.