Dziewczyny Kochane już mam neta,dzisiaj przyjechali godzine przed pogrzebem naprawiać
młyn okropny się zrobił
Cichy pogrzeb,pilnowaliśmy by był szacunek dla naszego Kochanego Piotrusia
Wikary był bardzo miły i widać dla niego to było tez jakieś nowe doświadczenie
troszkę dał plamę bo grób urnowy ,urna na płycie by można było się pożegnać przez dotknięcie a ten łup łopatę ziemi na tą urnę

dopiero potem się zorientował że zrobił coś nie tak
Proboszcz wściekły na wikarego na nas i na cały świat
Dalsza rodzina oburzona ,obrzydzona bo jak mogłam nieść urnę na rękach,ano mogłam
gdy żył i miał gorączkę to robiłam Piotrowi okłady na czoło,głaskałam,przytulałam,karmiłam więc dlaczego miała bym się bać czy brzydzić urny z jego prochami?
Właśnie Basia z Mirkiem pojechali do domu,powiem Wam że ich obecność u nas dała nam spokój
Ktoś serdecznie przytulił ,wsparł dobrym słowem
był wspólny obiad ,rozmowy było bardzo miło i jakoś tak cały ciężar spadł ze mnie
teraz odpocznę no odpocznę od tego stresu i napięcia chociaz chwilę
W piątek jadę do Krakowa
do miasta które bardzo Kocham i do Ludzi których Kocham
i do lekarza
Kociaki w normie,Rudusia nęka plazmocytarne zapalenie dziąseł ,mam nadzieję że pokonamy w końcu ta chorobę ,Babunia coś schudła,musze ją zbadać bo coś mi sie nie podoba Dziewuszka
niby wesoła i szalona z niej Babinka ,ale coś mnie niepokoi ,boję się że rak atakuje

oby nie
Jeżyki trochę lepiej po odrobaczeniu ,ale kupy jeszcze nie sa ładne
malusieńki przytula się ciągle do tego większego,słodki widok
apetyty dopisują,masa przy nich sprzątania bo to takie małe brudaski są
TŻ mówi że to małe śmierdziele
Pozdrawiam Was serdecznie i całuję mocno