Wzbiera we mnie wqrwienie, wqrwienie o sile jakiegoś kosmicznego tsunami, jak już wzbierze to będzie miało moc rozerwania Gondwany
Pamiętacie?
viewtopic.php?p=10804104#p10804104Upłynął czas jakiś i dostałam pisemko od zarządcy nieruchomosci, że oni wiedzą, że ja mam klimatyzator. A nawet dwa. Na montaż klimatyzatora na elewacji budynku wymagana jest zgoda wspólnoty. Bez tej zgody klimatyzator jest nieważny, nie wiem, wspólnota moja jest tak omnipotentna, że być może jest w stanie odebrać mu homologację oraz puścić z torbami firmę mitsubishi. A później mnie, czyli złe wypalić ogniem, wysiec szablą i posypać solą. W dalszej części pisemka informacja, że siatka na balkonie również jest nielegalna i jak wszystkie wrogie balkonom elementy (anteny satelitarne, doniczki, suszarki i podobne) wymaga zgody, bo jak nie, to jak wyżej - ogień, szabla, sól.
Zadzwoniłam więc do zarządcy nieruchomości, ulubionej

mojej firmy Madar (wszystkim odradzam) i pytam pannicę, która obsługuje nasz budynek. Grzecznie, miło,
bez nerw się pytam, a raczej wyrażam zdziwienie - był u nas pracownik państwa, obejrzał wszystko, zrobił zdjęcia, wyraził się pozytywnie na temat siatki, zasugerował, że otwory pod śruby mocujące nóżki należy uszczelnić silikonem. Poza tym, klimatyzatory nie są przytwierdzone do elewacji, stoją na balkonach. W każdym razie, pracownik zastrzeżeń nie miał, skąd więc takie pismo?
Pannica nie wie nic o wizycie pracownika u nas, nic a nic. Nie wie kto, jak, dlaczego, nic. Prawica nie wie co u lewicy, uwierzyłabym, gdybym nie wietrzyła złej woli sąsiada z dołu skrótowo i dla wygody oraz wentyla bezpieczeństwa, zwanego przez nas ch...m, niekiedy z dodatkiem "łysy"
No dobrze, co dalej w związku z tym? Ach wszyscy sąsiedzi dostali takie pisemka w sprawie anten, siatek i innych. Uśmiechnęłam się do siebie czule, albowiem sprawdziłam (taka ze mnie upierdliwa zołza), że nikt nie dostał. Poza mną i facetem ze sklepu (klimatyzator) - jego też łysy ch..j nienawidzi i też nie wiadomo czemu. Facetowi ze sklepu dodatkowo zabroniono powiesić szyld

Ale nie powiedziałam, że wiem kto dostał, a kto nie dstał, zachowałam sobie wiedzę "na zaś"
Pannica ustali czy ktoś w ogóle u nas był, w jakim celu był jeśli był i co stwierdził, oczywiście jeśli był.

Informację o tym, iż mam świadka będącego u mnie podczas tej wizyty, bez mała z zaświatów, też sobie zachowalam "na zaś". Oddzwoni, jeszcze w tym tygodniu, tzn w zeszłym
Nie oddzwoniła, zadzwoniłam ja. Trzymając nerwy na wodzy, zamiast zacząć od )(&&(%%##@$%, zaczęłam od 'dzień dobry", spokojnym i miłym głosem.
No tak, się okazało, był pan Andrzej. Ale pani mnie oszukała!!! Jak? Się pytam.
Pani powiedziała, że klimatyzator stoi, a on jest przykręcony do podłoża czyli do podłogi balkonu. Nie, nie oszukałam pani, powiedziałam przecież, że stoi i przekazałam zalecenia pana Andrzeja o uszczelnieniu silikonem, poza tym, klimatyzator nie jest przytwierdzony do elewacji. I co teraz?
Ano teraz muszę wysłać maila do panny, panna zrobi listę, przejdzie sie po bloku, zbierze podpisy członków wspólnoty - czy oni się zgadzają na to, żebym ja miała klimatyzator na balkonie

Jak się zgodzą to będzie uchwała w sprawie.
A, mówię, wie pani, poczekam z tym mailem do końca urlopu, bo jak już pani sporządzi listę lokali elektorskich, to chętnie się z panią przejdę po sąsiadach, generalnie wolałabym być obecna przy zbieraniu podpisów
O dziwo, zgodziła się. tak więc miłego urlopu, do usłyszenia, no prawie buzi, buzi.
Ale wielkie tsunami wqrwienia i tak we mnie wzbiera

Ciag dalszy zapewne nastąpi