POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 16, 2014 8:13 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Trzymamy kciuki,tylko nie pachnij jedzonkiem,bo cię zaliżą...
A tak w ogóle to się przywitam bo tak po chamsku wpadłam,bez zapowiedzi.
Wątek zacny,akurat mroki jesienne rozjaśnia.
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Czw paź 16, 2014 8:28 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kciuki trzymam i podziwiam bardzo, ja próbowałam w Bielsku coś zdziałać, ale wysiadłam psychicznie. Nie byłam w stanie wytrzymać tego ogromu kociego i psiego nieszczęścia, nie będę pisać bo...dość, że mnie deprecha tak sponiewierała, że mi zdrowie całkiem siadło :(
A swoją drogą czy ja bym się mogła umizgnąć o zdjęcia ? Futrzanego towarzystwa i efektów remontowych? Jakoś mi się wydaje, że dawno nie było?

aania

 
Posty: 3257
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Czw paź 16, 2014 20:27 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Powiem tylko tyle, nie dałam rady. Po prostu nie dałam,dobrze,że chłop po mnie przyjechał i odwiózł mnie do domu zabeczaną i zarzyganą w drobny mak. Nie, nie wymotowałam bo śmierdziało, i tak mam katar i nie jestem brzydliwa. Ale nerwy, po prostu nerwy....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw paź 16, 2014 20:48 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Praca w schronisku jak ktoś zwierzęta lubi jest potwornie obciążająca psychicznie. Tyle nieszczęścia i smutku:(
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt paź 17, 2014 9:10 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Przytulam Cię mocno. Bardzo rozumiem co czujesz.

aania

 
Posty: 3257
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Pt paź 17, 2014 9:48 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Moze najpierw spróbujesz wolontariat?(Ja wiem,pieniązka nie daje,ale przynajmniej jest to próba generalna).Jestem wolontariuszką i wiem,ze bym się nie zatrudniła za żadne milijony :oops:

bo w schronisku podobnie jak tu:
http://m.lodz.gazeta.pl/lodz/1,106512,1 ... ACJA_.html
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin


Post » Pt paź 17, 2014 14:25 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No przytulamy,przytulamy,byle nie za mocno,coby tchu nie brakło.
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Pt paź 17, 2014 20:55 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Myślę nad wolontariatem to fakt. Prędzej czy później na 100% będę latać do schronu i robić co trzeba wiadomo,że wtedy jest inaczej. Żarcie michy koce i co tylko też nadal będę wozić, inaczej nie potrafię. Matus moja mi tłumaczy,że powinnam potraktować rzecz na zimno, bo to tylko praca. Osobiście jej poleciłam spędzenie kilku chwil w boksie takiej chociażby Nuki, cudownej owczarki niemieckiej, która najpierw nie chciała mnie do boksu wpuścić pokazując komplet uzębienia a potem nie chciała mnie wypuścić. Trzymała mnie pyskiem za rękę i patrzyła. Ale tak patrzyła,że się popłakałam. Bo próbowałam sprawę potraktować zimno i profesjonalnie. Bo kto mówi,że nie? Co to za robota, sprzątnąć boks, nalać wody podać jedzonko i następny, następny ,nastepny....A w każdym jednym boksie siedzi jedna lub kilka bied, które tak strasznie chcą,żeby je przytulić, pobyć z nimi... A w boksie obok kolejna prosząca zazdrosna morda, która też chce,żeby ją przytulić. I jak jednej bidzie wystarczy szybki głask za uchem albo tylko kilka słów tak są i bidy którym nie wystarczy kilka sekund, one MUSZĄ mieć swojego człowieka. Nie jestem w stanie ogarnąć takiej ilości nieszczęścia i jest to fakt, albo nie chodzić do schronu wcale albo zabrać te wszystkie bidy do domu. A ani jednego ani drugiego nie jestem w stanie zrobic. Wiem,że to nie moja wina,że one tam trafiły i wiem,że powinnam COŚ zrobić, żeby było im lepiej. Ale naprawdę, nie jestem w stanie przebywać tam długo. W sumie byłam od 11 do 16 i po przyjeździe do domu nie byłam w stanie zebrać się do kupy, szczególnie jak przyleciały moje dwa wielkie odpasione potwory po swoją porcję należnych im głasków, przytulaków i miziania. Ehhh masakra mówię wam naprawdę masakra....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt paź 17, 2014 20:55 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35118
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin


Post » Śro paź 22, 2014 20:30 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Tak na szybciora bo ledwo widzę na oczy: Pokój pomalowany wyszło rewelacyjnie koty nawet nie naszkodziły przesadnie chociaż ślady turkusowej głębi po dziś dzień zmywam z najbardziej nieprawdopodobnych miejsc w domu. Małżonek przed wyjazdem zdołał jeszcze w ramach poprawiania mi humoru wyprodukować własnoręcznie drapak dla kociastych na punkcie którego oboje zwariowałi i co wieczór odbywa się walka kto ma lepszą miejscówkę i kto mocniej palnie pluszowego tygryska na gumce. Nadmienię,iż drapak jest czymś w rodzaju klocków LEGO, czyli jak się uprę można go rozbudowywać w nieskończoność bez szkody dla samej konstrukcji co mnie niezmiernie cieszy. Nowy mebelek wymaga jeszcze kilku drobnych poprawek jako to obicie go płytami ołówianymi bądź czymś odpornym na kocie pazurki, dowiązaniem w kilku miejscach sznurka sizalowego,żeby faktycznie był to drapak a nie miejsce z którego kociaste przeprowadzają desant, oraz dobranie kolorystycznie kilku poduszeczek, żeby kochanym koteczkom było wygodnie i nic nie gniotło włochatych dupeczek.. O ile będę jutro widziała na oczy to zrobię i wstawię zdjęcia aby P.T Czytelnicy mogli spokojnie zapoznać się zarówno z geniuszem mojego małżowina ślubnego (drapak ) jak i moim ( malowanie oraz dobór kolorów.) Pozwolę sobie jeszcze nadmienić,że drapak powstał WYŁĄCZNIE z materiałów dostępnych w domu w sobotni wieczór oraz część niedzielnego popołudnia kiedy to jak wiemy większość sklepów jest nieczynna, jako to 4 pręty do karniszy, półki ze starej szafy oraz resztki oblicówki drewnianej z letniskowego domku mojej matuli. Jestem dumna z mojego męża mimo,że zapowiedział na wyjeździe,że żadnych kotów więcej. :( A u mojej siostry czekają na dom 4 kocurki. Najchętniej wzięłabym wszystkie, w końcu wiadomo,że parka lepiej się chowa a już dwie to wiadomo.... Czasem mój mąż mnie strasznie denerwuje :( :(
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro paź 22, 2014 20:45 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Poproszę o fotkę drapaka. Może nada się do skopiowania na moim balkonie.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35118
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto paź 28, 2014 9:04 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Mam nadzieję, że nie jesteś chora, tylko czymś bardzo przyjemnym zajęta, dlatego nie piszesz :wink: nie, żebym była upierdliwa, ale nieśmiało o zdjęcie drapaka poproszę?

aania

 
Posty: 3257
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Wto paź 28, 2014 10:55 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Przyjemnie to może nie, mam serię katastrof domowych... Najpierw nawalił zawór od spłuczki w klopku, zalało mi łazienkę, potem zbiornik od hydrofora z pierrrrwszym lutego odmówił posługi zalało mi piwnicę a w sobotę pękła rurka w kuchni pod zlewem i oczywiście zalało mi kuchnię. Jasna cholera zaraz mnie trafi szlag autentycznie. Wet wydzwania w sprawie szczepień Maszy i terminu sterylki, mój ginekolog też się za mną stęsknił,koleżanka zaprasza na opijanie bałaganu remontowego a ja się zastanawiam,co strzeli następne aczkolwiek stawiam na piec jako, że sezon grzewczy rzec by można w pełni. Z rurką pod zlewem sobie poradziłam, wymiana zaworu też pestka jako,że zapasowy zawór był w garażu ale ze zbiornikiem do hydrofora będzie ciężko, najtańszy jaki widziałam w interesującym mnie litrażu ( 150 )kosztuje 600 PLN i teoretycznie kurier dowiezie na miejsce ale nie wiem kto tego strupa wytaszczy z samochodu i zaniesie do kotłowni bo waży skurkowaniec jakieś 40 kilo. A ponadto nie mam kasy. Znaczy mam,żeby nie było, ale cholera nie tyle... Jedno co jest pocieszające w tej sytuacji to fakt,że traszki które się zalęgły w kotłowni mają raj. Biegają sobie moje gadzinki po pomieszczeniu i trzeba bardzo uważać,żeby którejś nie nadepnąć,zważywszy na fakt,że są takie śliczne i malutkie :D No i ropucha która mieszka pod pompą do wody też zadowolona bo siedzi na środku kotłowni i znacząco spogląda. Nie wiem,mam jej robali nałapać czy jak? Przecież ona powinna już spać do cholery jest prawie listopad, wszystkie grzeczne ropuchy o tej porze roku śpią. Zna ktoś sposób,żeby położyc tego płaza do łóżka? I żeby tam został do przyszłego roku? Kilka lat do tyłu moją ukochaną ropuchę z ogródka co jesień owijałam w agrowłókninę ( tak wiem, nie mam za dobrze w głowie) i przysypywałam liśćmi pod krzewem azalii i tam Lulek spał sobie spokojnie do wiosny, z tym Stefanem nie mogę sobie dać rady. Siedzi i się wybałusza a ja muszę każdorazowo uważać, gdzie rzucam drzewo,żeby mu kuku nie zrobić. Paranoja mówię wam paranoja. A jeszcze mają przyjechać i obadać czy na moim domku da się zainstalować solary więc od dwóch dni zwlekam me szlachetne cielsko z wyra o godzinie 8 rano, co uważam za łamanie praw człowieka przecież ja do cholery chodzę spać o 3 w nocy bo się nie wyrabiam z robotą. Ta cholerna Turkusowa Głębia jest nader podstępna,dziś znalazłam jej ślady na desce sedesowej. Od spodu 8O 8O. W sumie mam ochotę pieprznąć tym wszystkim i wyjechać w Bieszczady, szkoda tylko,że aura nieco nie sprzyja... Aha, i jeszcze dziś zaczął ciec kaloryfer w przedpokoju a ja nie umiem pracować w miedzi.Bo w stali spoko luz, nauczyłam się. Co do zdjęcia drapaka zrobię obiecuję,że zrobię i wrzucę, niech ja tylko dojdę do ładu z tym sajgonem jaki mnie otacza....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 1386 gości