Przyjemnie to może nie, mam serię katastrof domowych... Najpierw nawalił zawór od spłuczki w klopku, zalało mi łazienkę, potem zbiornik od hydrofora z pierrrrwszym lutego odmówił posługi zalało mi piwnicę a w sobotę pękła rurka w kuchni pod zlewem i oczywiście zalało mi kuchnię. Jasna cholera zaraz mnie trafi szlag autentycznie. Wet wydzwania w sprawie szczepień Maszy i terminu sterylki, mój ginekolog też się za mną stęsknił,koleżanka zaprasza na opijanie bałaganu remontowego a ja się zastanawiam,co strzeli następne aczkolwiek stawiam na piec jako, że sezon grzewczy rzec by można w pełni. Z rurką pod zlewem sobie poradziłam, wymiana zaworu też pestka jako,że zapasowy zawór był w garażu ale ze zbiornikiem do hydrofora będzie ciężko, najtańszy jaki widziałam w interesującym mnie litrażu ( 150 )kosztuje 600 PLN i teoretycznie kurier dowiezie na miejsce ale nie wiem kto tego strupa wytaszczy z samochodu i zaniesie do kotłowni bo waży skurkowaniec jakieś 40 kilo. A ponadto nie mam kasy. Znaczy mam,żeby nie było, ale cholera nie tyle... Jedno co jest pocieszające w tej sytuacji to fakt,że traszki które się zalęgły w kotłowni mają raj. Biegają sobie moje gadzinki po pomieszczeniu i trzeba bardzo uważać,żeby którejś nie nadepnąć,zważywszy na fakt,że są takie śliczne i malutkie

No i ropucha która mieszka pod pompą do wody też zadowolona bo siedzi na środku kotłowni i znacząco spogląda. Nie wiem,mam jej robali nałapać czy jak? Przecież ona powinna już spać do cholery jest prawie listopad, wszystkie grzeczne ropuchy o tej porze roku śpią. Zna ktoś sposób,żeby położyc tego płaza do łóżka? I żeby tam został do przyszłego roku? Kilka lat do tyłu moją ukochaną ropuchę z ogródka co jesień owijałam w agrowłókninę ( tak wiem, nie mam za dobrze w głowie) i przysypywałam liśćmi pod krzewem azalii i tam Lulek spał sobie spokojnie do wiosny, z tym Stefanem nie mogę sobie dać rady. Siedzi i się wybałusza a ja muszę każdorazowo uważać, gdzie rzucam drzewo,żeby mu kuku nie zrobić. Paranoja mówię wam paranoja. A jeszcze mają przyjechać i obadać czy na moim domku da się zainstalować solary więc od dwóch dni zwlekam me szlachetne cielsko z wyra o godzinie 8 rano, co uważam za łamanie praw człowieka przecież ja do cholery chodzę spać o 3 w nocy bo się nie wyrabiam z robotą. Ta cholerna Turkusowa Głębia jest nader podstępna,dziś znalazłam jej ślady na desce sedesowej. Od spodu

. W sumie mam ochotę pieprznąć tym wszystkim i wyjechać w Bieszczady, szkoda tylko,że aura nieco nie sprzyja... Aha, i jeszcze dziś zaczął ciec kaloryfer w przedpokoju a ja nie umiem pracować w miedzi.Bo w stali spoko luz, nauczyłam się. Co do zdjęcia drapaka zrobię obiecuję,że zrobię i wrzucę, niech ja tylko dojdę do ładu z tym sajgonem jaki mnie otacza....