Ewar , ja jak złapię te dwa kotki co były z Fridem, to je też zabiorę do domu . Ta koteczka na pewno nie jest młoda i jeżeli spędziła życie w domku , to będzie jej bardzo trudno na ulicy nawet w dobrych warunkach . Mam zaplanowane zrobienie piekła karmicielkom w szpitalu , jak będą mnie unikać i znikać na mój widok . Żałuję , że nie zrobiłam go w sobotę, trzeba było za nimi pójść na oddział , bo tam przede mną zniknęły . Jak zamknęły kotki to muszą je oddać , choćby dlatego , że mają one szansę na domek . Jeżeli ich nie zamknęły to mam zmartwienie i dalsze polowanie . Zmuszę je do rozmowy , a wybieram się z przyjaciółką . We dwie będzie łatwiej . Kotki poznam bo ja je odróżniam .
Frid jest w domku krótko , ale Alunia ciągle boi się

gnia / jak włączam kuchenkę gazową to w panice ucieka z kuchni , podniesionej ręki , głaskania i dotyku tylnej części ciała i okolic intymnych , siedzenia na kolanach , chodzić po podłodze jak się poruszamy po mieszkaniu , reszty kotków , nie potrafi się bawić . Jednak zawsze podąża za nami i jest tam gdzie my i przytula się całym ciałkiem jak leżymy na kanapie czy w łóżku. Wskakuje na kolana , ale wystarczy drobny ruch , żeby uciekła . Wzięłam ją od sąsiadów mojej przyjaciółki , bo jak ona wzięła Ajlowju , która pięknie bawiła się na wybiegu w pieluszce , to przyszli zapytać , czy nie wzięła by jeszcze ich kotki , też pieluchowej . Zupełnie nie radzili sobie z chorą kotką i mieszkała w pożyczonej od kogoś klatce . Wzięli ją od weta , z litości dla niego nie podam nazwiska , chociaż chyba powinnam , z drugiej strony dzięki jego decyzji mam teraz świetną kotę. ZAZNACZAM - JEST TO OSTATNI ANONIMOWY WET NA MOICH POSTACH .Nie można dawać chorych kotków osobom bez doświadczenia , tylko dlatego , że są wrażliwe i chętne do pomocy . Oni nawet nie mieli kotków tylko dwa pieski York . A jeżeli już , to trzeba im zapewnić ze swojej strony opiekę wet.nad tym kotkiem i wszelkie doradztwo . Przede wszystkim dokładnie poinformować o niezbędnym nakładzie pracy i kosztach . Bardzo dobrze rozumiem dylemat człowieka , któremu podrzucono okaleczone zwierzę, szczególnie jak zawodowo zobowiązał się je leczyć . Ratować i szukać domku , czy odesłać za Tęczowy Most . Trudno taki wybrał sobie zawód , skazanie udręczonego :bólem , odparzeniami i smrodem -kotka na życie w źle dobranym domku nie świadczy o profesjonalizmie .
Moja przyjaciółka jest dostatecznie zakocona , ale nie zostawi zwierzaka w potrzebie , to wzięła natychmiast koteczkę / o obrzydliwym imieniu " Zasraniec " / i telefon do mnie . Co zwróciło naszą uwagę to brak : formalnych umów o adopcji kotka , brak dokładnie wypełnionej książeczki zdrowia w pkt.dot.: nazwiska i adresu właścicieli , imienia kotka . Są natomiast informacje o jej : umaszczeniu , urazach , amputacji ogonka i sterylizacji , oraz podawanych lekach . Brak jakichkolwiek badań i testów . Ze mną też nie chcieli podpisać umowy adopcyjnej/ bo jeszcze będą się ich czepiać /, ale sporządziłam protokoł z przekazania kotki , bo rozmowy toczyły się w obecności mojej notariusz / incognito / i ona również podpisała ten protokoł . Ponieważ wołałyśmy Ajlowju , a moja koteczka przybiegała ,to dałam jej na imię Ala , resztę już opisałam częściowo opisałam . CDN.
Teraz kilka zdjęć :
Frid , w sobotę , jak zaczął się włączać w życie rodziny :


Frid w swojej norce dzisiaj :

A tu Malucha na tym samym oknie :
