Pozwoliliśmy odejść naszemu Loleczkowi

Nie mieliśmy sumienia przedłużać mu cierpienia... Czasem trzeba odpuścić dla dobra naszych przyjaciół, mimo że nam serce krwawi... Nie była to łatwa decyzja, chyba najcięższa w moim życiu

Jedyne co mnie uspokaja to fakt, ze już nie cierpi...
Kinnia, mądry wet tez na siłę nie leczy... Nie wszystko da się wyciąć, I nie takim kosztem (nie chodzi mi o finanse, lecz o cierpienie przyjaciela). Guz złosliwy, węzły chłonne zaatakowane, nerki wysiadały itp. Nie mam siły pisać dalej, bo to i tak już nic nie zmieni...